Bibliotece w Siemianowicach 6 marca ma zostać nadane imię niezwykłej kobiety - Anny Szaneckiej. Prezentujemy tekst o niej, nadesłany do redakcji przez jednego z jej wychowanków.
Dzięki ciekawemu wstępowi naukowemu w dziele Roberta Kotowskiego pt. „Wacława Olszewicza listy do córki” i 266 listom ojca do Anny Szaneckiej alias Hanny Szaneckiej, gdyż tego imienia konsekwentnie używa Robert Kotowski, wraz z gruntownie opracowanymi przypisami, Polska otrzymuje mnóstwo obiektywnych informacji o dr. Wacławie Olszewiczu oraz o życiu jego bardzo ciekawej i zasłużonej rodziny na tle wydarzeń historycznych, a także licznych powiązań i kontaktów z prominentnymi postaciami w polskiej historii, nauce, kulturze i życiu społecznym.
O miejscach wzmiankowanych przez dr. Waclawa Olszewicza i śpiewie wiernych
Ku mojej radości znalazłem w tych „Listach” echa pobytów siemianowickich dzieci i młodzieży w różnych miejscach na koloniach letnich, wycieczkach i rajdach turystycznych, oczywiście razem z p. Szanecką, bo jej ojciec, mieszkający od czasów wojny aż do 1974 r. we Lwowie, z wielkim znawstwem komentował pocztówki otrzymywane od córki. O niektórych takich miejscach wzmiankowanych w opracowanej korespondencji Wacława Olszewicza chciałbym tu trochę opowiedzieć. O koloniach Huty „Jedność” w Pastwiskach koło Cieszyna już pisałem w artykule pt.: Szkoła przetrwania pani Anny”.
W 1966 r. dr. Olszewicz komentuje pobyt swojej córki na koloniach letnich siemianowickiej Huty „Jedność” w Lipnicy Wielkiej na Sądecczyźnie w charakterze wychowawczyni. Również ja byłem uczestnikiem tej kolonii zakwaterowanej w wiejskiej szkole. Pamiętam, że w lipnickim kościele, chyba w zakrystii, mogliśmy na własne oczy oglądać starą kronikę wsi, w której były opisane m. in. tragiczne fakty powstania chłopskiego z roku 1846.
Za wsią miejscowi bartnicy pokazywali nam, jak wygląda w środku ul, na szczęście bez pszczół w środku… Wieczorem, po ogłoszeniu ciszy nocnej codziennie p. Szanecka opowiadała rozhukanym chłopakom po ciemku o historii, o przygodach ze swojego życia, albo o dalekich krajach. Koledzy zamieniali się najpierw w słuch, a potem usypiali unoszeni na fali pozytywnych skojarzeń.
Do miejscowości wzmiankowanych przez Wacława Olszewicza i zwiedzonych przez nasz zespół turystyczny należą także Milówka w czerwcu 1967 r., Cieszyn we wrześniu 1969 r., no i Ochotnica Dolna, w której nasza grupa była w trakcie obozu wędrownego w 1970 r. z trasą pieszą z Dobczyc niedaleko Krakowa aż do Zakopanego. W pamięci pozostała mi niedzielna msza święta w drewnianym ochotnickim kościele ze strojami ludowymi, przecudnym głośnym i żarliwym śpiewem wszystkich wiernych.