Bibliotece w Siemianowicach 6 marca ma zostać nadane imię niezwykłej kobiety - Anny Szaneckiej. Prezentujemy tekst o niej, nadesłany do redakcji przez jednego z jej wychowanków.
Na obozach wędrownych uczestnictwo w niedzielnej mszy świętej było dla nas oczywistością. Przy okazji mogliśmy się przekonać, że poza Śląskiem i Góralszczyzną śpiew wiernych w kościołach katolickich odznacza się dużo wolniejszym tempem. Taki „wolniejszy” śpiew na skądinąd pięknych mszach niedzielnych w kościołach po brzegi wypełnionych wiernymi słyszeliśmy na początku lat siedemdziesiątych np. w Koszalinie i Połczynie-Zdroju na obozach wędrownych z trasami nadmorskimi i po pojezierzach. Nota bene inny Honorowy Obywatel Siemianowic Śląskich, ks. Czesław Domin od 1992 do 1996 pełnił funkcję biskupa diecezjalnego diecezji koszalińsko-kołobrzeskiej i był miłośnikiem muzyki, jednak zdaje się, że w dziedzinie tempa śpiewu wiernych nie zdołał osiągnąć żadnej wyraźniej zmiany.
Miejscem, którego zwiedzenia dr. Wacław Olszewicz nam zazdrościł w listopadzie 1972 r., była słynna „Rydlówka” w Bronowicach Małych. Muzeum to zostało otwarte zaledwie kilka lat wcześniej.
Kociołek, który przeszedł do legendy
Muszę jednak wrócić do Ochotnicy Dolnej, która chyba dla wszystkich osób wędrujących kiedyś z p. Szanecką niezależnie od tego, z którego były pokolenia, wiąże się z jej ulubioną opowieścią. A było tak. W czasie dojścia do tej miejscowości zaczęły się jakieś moje problemy z bolącym brzuchem. Chyba zaszkodziło mi picie wody z górskiego źródełka wspólnie z wypasanymi tam owieczkami. Dlatego po niedzielnej mszy świętej cała główna grupa, czyli 17 osób z całym ekwipunkiem wyruszyła pieszo na dość forsowny szlak Ochotnica – góra Lubań – Kluszkowce. Ja, trochę obolały, jechałem zaś do Kluszkowiec autobusem w eskorcie pani Małgorzaty Skwarowej oraz kolegi Krystiana Ledwonia, wtedy stałego sanitariusza naszej grupy, który został później znanym siemianowickim lekarzem.