"Czemu nie u sąsiada, kolegi z ławy szkolnej, znajomego czy przypadkowego przechodnia spotkanego na ulicy, lecz właśnie w moim sercu zrodziło się powołanie do kapłaństwa? Ciągle zadaję sobie to pytanie...". 18 neoprezbiterów zechciało opowiedzieć o "pragnieniu, które trudno opisać". I o tym, że Bóg bardziej szukał ich niż oni Jego.
Ks. Szymon Majchur
Ur. 30.07.1990 w Mysłowicach, par. Matki Bożej Bolesnej w Brzęczkowicach. Rodzice: Jerzy, Barbara z d. Szumilas; 1 siostra, 1 brat.
Uświęć ich w prawdzie. Słowo Twoje jest prawdą. (J 17,17)
Nie moja wola, lecz Twoja niech się stanie…
„Nie moja wola, lecz Twoja niech się stanie” – to słowa modlitwy zanoszonej przez Jezusa do Ojca podczas trwogi konania w Ogrójcu. Ktoś może zadać sobie pytanie, dlaczego rozpoczynam moją historię powołania właśnie tymi słowami. Jak te słowa odnoszą się do mojego życia?
Potrzebowałem 21 lat, by uświadomić sobie, że życie bez Boga, życie bez bliższej z Nim relacji, a w konsekwencji życie własną wolą, własnymi pragnieniami – nie licząc się z tym, czego Pan Bóg ode mnie pragnie – tak naprawdę nie ma sensu i prowadzi do tego, że człowiek oddala się od Boga i próbuje budować swoje życie na przysłowiowym „piasku”, a nie na „skale”, o której mówi Chrystus w Ewangelii.
Pochodzę z bardzo katolickiej, głęboko wierzącej rodziny, gdzie wiara była obecna w życiu można powiedzieć na co dzień. W dzieciństwie każdego wieczora odmawialiśmy całą rodziną Różaniec, chodziliśmy na niedzielną Eucharystię, wyjeżdżaliśmy na wakacyjne rekolekcje – oazę dorosłych, do której należeli moi rodzice. Za świadectwo ich wiary dziękuję Bogu i im.
Moja wiara nigdy nie była taka sama. W młodości przez dłuższy czas byłem ministrantem, później należałem do Ruchu Światło–Życie, ale jeśli chodzi o bliższą relację, więź z Bogiem – nie była ona pewna, ugruntowana, raczej słaba i chwiejna.
Co do powołania, to pojawiały się myśli o kapłaństwie – czasami silniejsze, czasami słabsze. W wieku 18 lat zacząłem poważniej zastanawiać się na wyborem drogi życiowej. Czułem w swoim sercu, że Pan Bóg „czegoś” ode mnie chce, do „czegoś” mnie wzywa – to właśnie były myśli o kapłaństwie. Kiedy byłem w klasie maturalnej i powiedziałem rodzicom, że chciałbym wstąpić do seminarium, usłyszałem od mojego ojca, że jeśli pragnę być kapłanem, to muszę pracować nad swoją relacją z Bogiem, nad swoją modlitwą – że musi być głęboka, żywa, prawdziwa… Tego brakowało w moim życiu duchowym. Jednak moje plany zmieniły się, gdy w styczniu 2009 roku poznałem dziewczynę, w której się zakochałem. Myśli o seminarium zeszły na bok, wszedłem w związek z nią. Po maturze zacząłem studia na Politechnice Śląskiej. Jednak po dwóch latach, w maju 2011 roku, zacząłem się poważnie zastanawiać, czy takiego właśnie życia chcę, czy czuję się w nim szczęśliwy. Odkryłem, że czas studiów inżynierskich oddalił mnie od Pana Boga i wtedy mocno wróciły myśli o kapłaństwie, o tym, że Jezus chce odnowić relację ze mną, zachwycić mnie sobą. Podjąłem jedną z najważniejszych decyzji w moim życiu: zostawienia wszystkiego jak apostołowie i pójścia za głosem powołania. Wybór tego, co naprawdę było w moim sercu, sprawił, że ten majowy dzień był najwspanialszym dniem w moim życiu. Jednak tak naprawdę, ta decyzja była dopiero początkiem.
Jestem wdzięczny Bogu, że w tamtym momencie zainterweniował w moim życiu i pomógł mi wejść na drogę prowadzącą do Niego – i postępować nie według swojej woli, ale woli Bożej! „Nie moja wola, lecz Twoja niech się stanie”.
Fragmenty wywiadu:
Czy ktoś w sposób szczególny zaważył na Twoim wyborze?
– Ksiądz Krzysztof Biela, który w maju będzie mówił kazanie na mojej Mszy prymicyjnej. Był wtedy u mnie na parafii, znał mnie dość dobrze. Często rozmawialiśmy, również na temat moich odczuć dotyczących powołania. Ważną osobą na mojej drodze do kapłaństwa jest także mój Proboszcz. Podczas formacji w seminarium czerpałem z niego wzór. Gdy przyszedłem mu powiedzieć o tym, że chcę formować się do kapłaństwa, ucieszył się i powiedział, że wreszcie się zdecydowałem!
Jakie są Twoje zainteresowania?
– Moją wielką pasją, czymś, co mnie zachwyca, jest Pismo Święte – studiowanie go, lektura. Zawsze interesowałem się też zegarmistrzostwem. Moim konikiem jest muzyka różnego rodzaju – od klasycznej, przez filmową, alternatywną, lubię też oglądać filmy. Dużo radości sprawia mi aktywne spędzanie czasu, szczególnie bliskie są mi wycieczki w góry oraz jeżdżenie na hulajnodze. Moją pasją jest również podróżowanie do grobu św. Jakuba w Santiago de Compostela.
Co chciałbyś powiedzieć osobom, które wahają się przed podjęciem decyzji dotyczącej swojego powołania?
– Kto nigdy nie spróbuje, nie dowie się, czy to jego droga. Trzeba mieć odwagę spróbować!
Czym jest dla Ciebie kapłaństwo?
– Drogą do spotkania z Żywym Bogiem, który pragnie mojego szczęścia, pragnie, abym w taki sposób się realizował, w taki sposób służył. I także drogą do spotkania z człowiekiem, bo to zawsze idzie dwutorowo.