Niezwykły budynek, choć na pierwszy rzut oka niepozorny, znajduje się w Rudzie Śląskiej, w dzielnicy Wirek, przy ul. Krasińskiego 1. Jest związany jest z historią Chóru "Słowiczek" i losami Górnoślązaków.
Rudzianom ten budynek kojarzy się również ze znajdującą się w środku „Violinową Gospodą”, serwującą potrawy regionalne i domowe... Jednak budynek ten nieodłącznie związany jest z historią Chóru „Słowiczek” i losami Górnoślązaków. Należy on do Stowarzyszenia Chóru Mieszanego „Słowiczek” i jest jego siedzibą.
Jest rok 1919 – rok po zakończeniu pierwszej wojny światowej. Odrodzenie niepodległej Polski zaktywizowało dążenia Polaków na Śląsku zmierzające do połączenia Śląska z Polską. W piątek 28 lutego 1919 roku w lokalu niejakiego Danzingera w Czarnym Lesie na wiecu zgromadziło się około 150 osób. Zebranie rozpoczął Karol Bytomski, wskazując na potrzebę zawiązania towarzystwa śpiewu jako kolejnej formy obrony ludności śląskiej przed wynarodowieniem. Wskazywał na pieśń - nośnik ducha polskości. Na mocy podjętej uchwały założono więc takie towarzystwo i nadano mu nazwę „Słowiczek”.
Już w pierwszych dniach zapisało się do niego około pięćdziesięciu osób. Kronikarz tak opisał to wydarzenie:
W czasie dla polskiego Górnego Śląska najważniejszym, gdzie serce każdego Polaka bije coraz wyżej oczekując każdej chwili oswobodzenia naszej Ojczyzny Piastowskiej, postanowiło grono Rodaków z wiarą w lepszą naszą przyszłość utworzyć niniejsze Towarzystwo.
Pierwszym prezesem „Słowiczka” został Józef Szudy. On też zwołał śpiewaków na pierwszą lekcję, która odbyła się już w poniedziałek 3 marca 1919 roku. Dyrygentem został Alfred Felbier z Bielszowic. Zaledwie w osiem tygodni po założeniu chóru w sali Danzingera śpiewacy zaprezentowali kilka utworów przygotowanych pod jego kierunkiem. Wykonano Mazura, Pieśń więźnia i Gdy świata poranek. Oprócz tego chórzyści wystawili sztukę teatralną pod tytułem „Błogosławieństwo Matki – Wigilia św. Antoniego”.
W czerwcu 1919 roku pierwszy dyrygent z powodu słabej znajomości języka polskiego ustąpił ze stanowiska. Jego miejsce zajął Juliusz Kandziora, który prowadził „Słowiczka” z przerwami do czasu przejścia na emeryturę w 1960 roku.
Był muzykiem obdarzonym niezwykłym talentem organizacyjnym, dyrygenckim i kompozytorskim. To on zapewnił chórowi wysoki poziom artystyczny; do ,,Słowiczka” mogli wstępować tylko ci, którzy wykazywali uzdolnienia muzyczne i wokalne oraz osoby cieszące się dobrą opinią. Podczas naboru dyrygentowi pomagali członkowie zarządu.
Warto przy sposobności wspomnieć dwie uroczystości z początkowego okresu działalności chóru który już wtedy, w 1919 roku dał się usłyszeć podczas procesji Bożego Ciała oraz podczas poświęcenia sztandaru Towarzystwa Śpiewu „Wanda” w Bielszowicach. Młody chór wyćwiczył w tym czasie także kolejne pieśni świeckiego repertuaru, m.in.: Manifest Ludu, Ostatnia Róża, Tam daleko za górami, O świcie, Księżyc płynie w niebios toni.
Obok tymczasem toczyła się wielka historia.
Zgodnie z postanowieniami traktatu wersalskiego podpisanego przez Niemcy, mocarstwa Ententy, państwa sprzymierzone i stowarzyszone o przynależności państwowej Górnego Śląska miał rozstrzygnąć plebiscyt. Obawiając się przyłączenia do Niemiec oraz przeciwstawiając się terrorowi niemieckiemu Polacy rozpoczęli strajk powszechny. W nocy z 16 na 17 sierpnia 1919 roku wybuchło pierwsze Powstanie Śląskie. Dla chórzystów „Słowiczka” był to czas bardzo trudny. Śpiewacy z Nowej Wsi wiele wycierpieli z rąk władz niemieckich, sam zespół został zmuszony do przerwania oficjalnej działalności. Niemieckie oddziały Grenzschutz-Division tłumiły wszelkie przejawy polskości na terenie Górnego Śląska. Freikorpsy prowadziły nawet poszukiwania sztandaru, którego chór jeszcze nie posiadał. Aby lepiej zrozumieć tamte czasy najlepiej przytoczyć wiersz jednego z członków chóru, Józefa Ogórka pt. „Czarny Las”:
Czarny Las – Czarny Las
Jakiż to był ciężki czas
Gdy „Słowiczek” się urodził
Już mu Grenszuc w drogę wchodził
Do lokalu wpadli dranie
Zamiast lekcji było lanie
Czarny Las – Czarny Las
Jakiż to był ciężki czas
Ratunku – O Boże
Uciekajcie kto może
Biada Komu się dostanie
Najpierw ten przy fortepianie
A Ci co nie dowierzają
Niech Kandziory dziś spytają
Czarny Las – Czarny Las
Jakiż to był ciężki czas
Uciechy – dwa miechy
Dostał Grenszuc za grzechy
Chór na krótko zawiesili
Do powstania wyruszyli
Grenszuc ze Śląska wygnali
Znów wesoło zaśpiewali
Czarny Las – Czarny Las
Jakiż to był ciężki czas
Kolejna lekcja śpiewu odbyła się dopiero 8 października 1919 roku, ale przy bardzo małej frekwencji. Zimowe i mroźne wieczory skłoniły zarząd do zmiany miejsca prób - z sali Danzingera do lokalu Michalika w centrum Wirku. Pod koniec roku udało się w końcu nakłonić władze do zarejestrowania towarzystwa pod nazwą: Towarzystwo Śpiewu „Słowiczek” w Wirku oraz zebrać pieniądze na zakupienie sztandaru.