Ela po dwóch tygodniach znajomości powiedziała Kazikowi, że straci wzrok. Nie zostawił jej. Stracił głowę?
Ela Dmitryszyn z Katowic-Giszowca nie widzi już od ćwierćwiecza. Od 32 lat jest szczęśliwą żoną Kazika, od 30 – mamą Wioli, od 5 – teściową Krzysztofa, a od 3,5 – babcią Michałka.
– Poznaliśmy się 33 lata temu na weselu naszego wspólnego kuzyna. Kazik siedział koło mnie. Inni faceci prosili mnie do tańca, a Kazik nie. Więc to ja do tańca zaprosiłam mojego przyszłego męża – mówi rozpromieniona Ela. – I tak po dziś dzień śmiejemy się, że tańczymy już 32 lata. Szybciutko się pobraliśmy. W marcu braliśmy cywilny, a w czerwcu kościelny. Nie musieliśmy, chcieliśmy bardzo. A właściwie to mój Kazik chciał.
Nie mogło być inaczej
Przez całą naszą rozmowę są uśmiechnięci. W mieszkaniu jest bardzo czysto, na stole leży otwarte, duże Pismo Święte. Pali się świeca, symbol Chrystusa Zmartwychwstałego. Jemy pączki, pijemy herbatę. Na koniec zjemy truskawkowe lody.
– Jak się poznaliśmy, miałam 21 lat. Wiedziałam, że prędzej czy później stracę wzrok. Stwierdziłam, że Kazikowi muszę to szybko powiedzieć. Zanim mocno się zakocha. Już po dwóch tygodniach, gdy do mnie przyjeżdżał, powiedziałam mu, że to nie ma sensu, bo i tak stracę wzrok. A mój Kazik mnie przytulił i powiedział, że razem przez to przejdziemy. Więc nad czym później miałam się zastanawiać? Po dwóch miesiącach się oświadczył – mówi Ela.