Ela po dwóch tygodniach znajomości powiedziała Kazikowi, że straci wzrok. Nie zostawił jej. Stracił głowę?
– Nie widziałem problemu w tym, że Elżbietka straci wzrok. Ja przyszedłem powiedzieć: „Kocham”. Nie patrzyłem, czy jest majętna, wykształcona… Kochałem i nie mogło być inaczej – dodaje Kazik.
On pochodzi z Tychów, ona z Gliwic. Najpierw, żeby Kazik mógł ubiegać się o mieszkanie z kopalni, wzięli cywilny ślub. Do czerwca, czyli do ślubu kościelnego, mieszkali osobno. Sakramentalne „tak” powiedzieli sobie 9 czerwca, w 24. urodziny Kazika. Żeby łatwiej było mu zapamiętać datę.
Elżbieta od dziecka choruje na zwyrodnienie barwnikowe siatkówki oka. Ta wada wzroku powoduje zwężanie się pola widzenia, finalnie prowadzi do ślepoty. Dziś Ela widzi jedynie światło.
Kiedy się pobrali, lekarze od początku odradzali im ciążę. Mówili, że to momentalnie spowoduje utratę wzroku.
Kto wychowa Wiolę?
– Ale ja bardzo chciałam dziecka, córki. A Kaziczek, jak zwykle, wspierał mnie, mówił że damy radę. Że trzeba zaufać Panu – przyznaje Ela. – Ja też chciałem dziecka – dodaje spokojnie Kazik.
Zdecydowali się na nie. Mimo lęku, czy wszystko będzie dobrze, czy niemowlę będzie widzieć. Kiedy Ela była w ciąży, lekarze, myśląc, że to „wpadka”, sugerowali aborcję.
Urodziła się Wiola. Ela wzroku nie straciła. Wbrew zaleceniom lekarzy urodziła naturalnie. Chciała wiedzieć, jak się rodzi. – I dobrze. Drugiego nie było, nie wiedziałabym, jak to jest. No widzisz, taka jestem – wyznaje.