Po trzech dniach trudów pielgrzymowania młodzież archidiecezji katowickiej doszła na Jasną Górę.
Młodzi w Częstochowie Marlena Rolnik /Foto Gość Ostatnie 23 km dały się we znaki już wszystkim. Jednak u nikogo nie było widać wyrazu niezadowolenia. Coraz bardziej bolące nogi oraz mnóstwo odcisków dokuczyły Marcelinie z Międzyrzecza. - Mimo trudów bardzo mi się podobało. Uważam, że warto ofiarować to w moich intencjach. Poznałam wielu ciekawych ludzi. Modliłam się, śpiewałam i walczyłam o prysznice - śmieje się.
Na dłuższą przerwę zatrzymaliśmy się w Olsztynie. Cześć osób znalazło siłę, aby wejść i zobaczyć ruiny tamtejszego zamku.
Około godz. 17 zobaczyliśmy upragnioną Jasną Górę. Mimo tegorocznego zakazu wyścigu pod figurę Maryi, siedmioro młodych pielgrzymów wyłamało się i pobiegło, aby przed grupą podziękować naszej Matce za otrzymane łaski.
- Nie żałuję, że poszłam. Znajomi, którzy szli kolejny raz, namawiali mnie dość długo - mówi Magda z Katowic. - Brałam już udział w licznych parafialnych pielgrzymkach, ale chciałam zobaczyć jak jest na młodzieżowej. Zachwycam się tym, że tylu młodych ludzi jest gotowych poświęcić swoje ostanie dni wakacji dla Jezusa. Na pewno pójdę w przyszłym roku i polecę to innym znajomym - dodaje.
Młodzież była jednogłośna: pielgrzymka Szlakiem Orlich Gniazd była wspaniałym czasem, w którym można było zapomnieć o szarej rzeczywistości.
Zobacz także: