- Na tym właśnie polega wiara. Na przekonaniu, że słowo Pana jest prawdą, także wtedy, gdy wydaje się ono trudne, a nawet absurdalne; także wtedy, gdy wielu albo większość tych, którzy są obok nas, mają je za nic, za trociny i bzdurę - swoje słowo do kobiet skierował abp Adrian Galbas.
Metropolita katowicki powitał zebranych, podziękował za obecność biskupom oraz wszystkim, którzy uczestniczyli w przygotowaniu pielgrzymki. – Każdy pewnie miał w swoim życiu jakiś moment szczególnego stresu i przejęcia. Oczekiwanie na wynik egzaminu albo diagnozę lekarską, pierwsza wizyta u rodziców narzeczonego, a nawet reakcja gości na sernik upieczony pierwszy raz według nowego przepisu. Zwykle stres związany jest z czymś, co robimy pierwszy raz, a w każdym razie bez wprawy. Przypominając sobie taką stresującą sytuację, dobrze mnie teraz rozumiecie. Tak, stojąc tu po raz pierwszy jako biskup katowicki, by wygłosić to słowo, mom pierońskiego stresa – przyznał abp Adrian Galbas.
Więcej umiarkowania w wyrażaniu myśli
Metropolita katowicki przypomniał swoje wizyty za młodu, czy z pallotyńskimi klerykami, którym chciał pokazać pobożność piekarską. Dodał, że zawsze z uwagą śledził nauki społeczne, jakie przez kolejnych biskupów katowickich głoszone były w sanktuarium Matki Sprawiedliwości i Miłości Społecznej. – Chciałbym kontynuować dzieło moich Poprzedników. Na szczęście dziś nie muszę, nikt nie musi, już mówić o was za was. Każdy może publicznie powiedzieć to, co myśli. Może nawet w dobie social mediów, przydałoby się trochę więcej umiarkowania w wyrażaniu swoich myśli, a na pewno czasem więcej kultury, zwłaszcza gdy jej brak przybiera postać hejtu niszczącego dobre imię niejednej osoby – zauważył. – Bez wątpienia czasy wolności słowa i wypowiedzi, demokracja, którą z trudem, ale konsekwentnie od lat w Polsce budujemy, nie wymagają już tak bardzo, aby biskup zabierał głos w sprawach politycznych. Oczywiście bardzo zachęcam katoliczki i katolików świeckich do aktywnego i odważnego udziału w życiu politycznym. To jeden ze sposobów apostolstwa świeckich, który nie tylko możecie, ale powinniście podejmować, wprowadzając w różne aspekty życia publicznego standardy wypływające z Ewangelii i chrześcijańskie wartości – dodał.
Abp Adrian Galbas zachęcił jednocześnie do tego, by w wyborach korzystać z nauki Katechizmu Kościoła. – Kościół zachęca zarówno do biernego, jak i czynnego udziału w wyborach; do tego, by pozwolić się wybrać, jeśli mamy ku temu kwalifikacje i by wybierać tych, którzy najlepiej będą reprezentować, czy to w parlamencie, czy w samorządzie lokalnym, chrześcijańskie poglądy i zasady życia. Katechizm poucza również, że „władze polityczne są zobowiązane do poszanowania podstawowych praw osoby ludzkiej. Powinny w sposób ludzki służyć sprawiedliwości, szanując prawa każdego, zwłaszcza rodzin i osób potrzebujących” (KKK, 2237). To bardzo ważne nie tylko przedwyborcze wskazanie: zawsze potrzebna jest władza, która w ludzki sposób będzie umiała służyć ludziom – przypomniał.
Metropolita przyznał jednocześnie, że spotkania piekarskie chciałby wykorzystać do szeroko rozumianej katechizacji. – Kościół jej dzisiaj bardzo potrzebuje. „Jak więc przejęliście naukę o Chrystusie Jezusie jako Panu, pisze św. Paweł w Liście do Kolosa, tak w Nim postępujcie: zapuśćcie w Niego korzenie, na Nim dalej się budujcie, i umacniajcie się w wierze, jak was nauczono, pełni wdzięczności” (Kol 2,6-7). O to właśnie chodzi, o to „dalej”, o zapuszczanie korzeni, o pogłębianie swojej wiary. Byśmy wiedzieli, dlaczego wierzymy, jak wierzymy i w co wierzymy i byśmy – cytując św. Piotra – umieli zdać sprawę z nadziei, jaka w nas jest – przekonywał abp Galbas.
Przywołał spostrzeżenia papieża Benedykta XVI zawarte w katechizmie dla młodych Youcat: „Musicie wiedzieć, w co wierzycie. Musicie pojmować waszą wiarę tak precyzyjnie, jak informatyk zna system operacyjny komputera. Musicie ją opanować jak dobry muzyk swoją partię utworu”. – Dlatego bardzo was zachęcam do systematycznej katechezy w waszych parafiach. Księży proszę, aby – wraz z radami duszpasterskimi – szukali takich jej form, które najlepiej będą odpowiadały lokalnej wspólnocie. Nie ma co marnować czasu na rzeczy zbędne. Dobrze się spotkać by pośpiewać, czy wypić herbatę, ale to za mało. Wykorzystujcie czas przede wszystkim na katechezę, na odważne stawianie pytań dotyczących Boga, wiary, Kościoła, moralności, spraw społecznych. Punktem wyjścia niech będzie Katechizm Kościoła Katolickiego. „On – to raz jeszcze papież Benedykt XVI – nie będzie wam schlebiał. Nie będzie dla was łatwą lekturą. Będzie bowiem wymagał od was nowego życia. Odsłoni przed wami orędzie Ewangelii jak »drogocenną perłę« (Mt 13, 4-6 ), dla której trzeba się wszystkiego pozbyć” – mówił abp Galbas.
Przylgnięcie
Zaprosił, by w kontekście hasła tegorocznej pielgrzymki „Błogosławiona, która uwierzyła”, zastanowić się nad istotą wiary. – Na tym właśnie polega wiara. Na przekonaniu, że Słowo Pana jest prawdą, także wtedy, gdy wydaje się ono trudne, a nawet absurdalne; także wtedy, gdy wielu, albo większość tych, którzy są obok nas, mają je za nic, za trociny i bzdurę. Czasem są to osoby najbliższe. Mają ten sam adres, to samo nazwisko i ten sam kawałek złota na palcu, ale wybierają inaczej – przypomniał metropolita. – Wiara to decyzja życia, by iść za Panem, by z Nim być!
Taka decyzja jednak to nie wszystko. To jeden z aspektów wiary. Ważny, ale nie wystarczający. Musi być coś jeszcze. Oprócz wierzenia, potrzebne jest powierzenie się. Katechizm mówi, że wiara jest „przylgnięciem” całego człowieka do Boga (por. KKK, 176). Bardzo lubię to słowo „przylgniecie”. Przylgnięcie to dużo więcej niż przytulenie. Lgniemy do kogoś, kto nie tylko jest dla nas autorytetem, ale kogo kochamy. Mam nadzieję, że macie takie osoby. Kogoś do kogo możecie przylgnąć bez obawy odrzucenia i odtrącenia. Mam także nadzieję, że macie takie doświadczenie Boga: Boga, do którego możecie przylgnąć ze swoją historią, ze swoim „dzisiaj”, ze swoimi problemami, ze swoim charakterem, ze swoją niedoskonałością, ze swoimi obawami, ze swoimi nadziejami. Boga, który jest obok. Boga, który jest „przy” i który mówi: przylgnij do Mnie, jak Ja lgnę do ciebie. Chciej Mnie, jak Ja chcę ciebie! To jest wiara w jej podwójnym wymiarze: gdy wiem, że Bóg jest Prawdą, ale także – i to jest ważniejsze – gdy wiem, doświadczam tego i czuję, że Bóg to Miłość – dodał abp Galbas.
Kierując słowo, metropolita katowicki przypomniał zebranym, że „Katechizm uczy nas także, że w wierze Maryi szczególnie cenna jest Jej stałość”. – Łatwo jest przylgnąć do Boga, kiedy wszystko idzie dobrze. Ale co zrobić, gdy dobrze nie idzie. Gdy moja wiara napotyka trudności spowodowane na przykład cierpieniem, którego nie jestem w stanie zrozumieć, a tym bardziej wytłumaczyć, czy przyjąć. Czasem jest to cierpienie duchowe, czasem fizyczne, czasem psychiczne, czasem wszystkie razem. Chodzi o sytuacje, gdy wszystko staje się gorzkie, pogmatwane, odwrócone do góry nogami, kiedy to, co powinno być – niestety nie jest, gdy u samych podstaw zostają zachwiane fundamenty wszystkiego, na czym było budowane dotychczasowe życie. Wszystko, co dotychczas wydawało się obiecujące i pełne sensu, nagle zaczyna się kołysać, trząść, a w końcu wali się, jak przysłowiowy domek z kart. Atak choroby, umieranie kogoś bliskiego, świadomość ubytku sił fizycznych, upokorzenie w pracy, zawód w miłości, zdrada przyjaciela, depresja, samotność, wykluczenie. Lista jest długa. Każdy może dopisać swoje punkty. Życie staje się jak ciemna dolina, o której mówi psalmista w poruszającym Psalmie 23. Modlitwa wydaje się wtedy martwa, wiara bezsensowna, chodzenie za Chrystusem – chodzeniem bez celu, bez sensu i bez światła – mówił i prosił, by w takich momentach nie oceniać doświadczających kryzysów („Trzeba zrozumieć i modlić się! Trzeba pomóc”).
– Kryzys wiary może być także spowodowany sytuacją w Kościele. Ilu ludzi porzuciło Boga z powodu Kościoła. Są przekonani, że Kościół ich zawiódł, a nawet oszukał. I nie chodzi tylko o skandale z udziałem duchownych o rozmaitym charakterze, tle i wymiarze, choć o nie, oczywiście, też. „Wszyscy wiecie – pisał Benedykt XVI – jak bardzo w ostatnim okresie wspólnota wierzących została zraniona przez ataki zła, przez przedostawanie się zła nawet do wnętrza, do serca Kościoła”. Tak, wszyscy to wiemy i jeszcze długo będziemy się mierzyć z tą głęboką raną. Robimy to w Kościele i będziemy robić – mówił. – Ale zawód, który wielu odczuwa w związku z Kościołem i który ich oddala nie tylko od Kościoła, ale i od wiary, dotyczy jeszcze czegoś. Chodzi o to, że Kościół wydaje im się zbyt ziemski, zbyt zajęty doczesnością, za bardzo socjalny, społeczny, czasem nawet polityczny. Jakby skapitulował wobec swojego podstawowego zadania i powołania, którym jest przekazywanie wiary i prowadzenie ludzi do życia wiecznego, a stał się ludzki i doczesny – dodał. Jednocześnie wyraził nadzieję, że szansą na zmianę jest trwający Synod. – Jeśli jednak synod ma być pożyteczny dla Kościoła, nie może być kolejnym krokiem jego „uziemienia” i uczynienia go bardziej strawnym dla świata, bo wówczas jedynie pogłębi on kryzys wiary u wielu, którzy potrzebują bardziej wzniesienia niż uziemienia – przyznał.
Dziewczyny, grubo po sześćdziesiątkach
Metropolita zwrócił także uwagę na powody kryzysu wiary, które dotykają kobiet. – Słyszałem nieraz, że dla wielu kobiet trudne w Kościele (a ma to przełożenie na ich przeżywanie wiary), jest to, że czują się źle traktowane, jakby z góry, nieszanowane, mniej ważne. Ten głos często wybrzmiewał podczas spotkań synodalnych i trzeba go usłyszeć. Trzeba też powtarzać po wielokroć, że wszyscy mamy taką samą godność, która płynie stąd, że jesteśmy ludźmi, kobietami i mężczyznami, dziećmi i dorosłymi. Ten obok mnie jest człowiekiem, od swojego poczęcia, aż po ostatnie tchnienie i nic ani nikt nie może naruszyć tej godności. Żaden drugi człowiek, a tym bardziej żadna instytucja. Ponadto wszyscy i kobieta, i mężczyzna, mamy taką samą godność dziecka Bożego – mówił. Jako inne przyczyny kryzysów wskazał „świadome zaniedbania w życiu duchowym: brak modlitwy, życia sakramentalnego, brak regularnego kontaktu ze Słowem Bożym”.
Abp Adrian Galbas przyznał, że i on doświadczył w swoim życiu kryzysów wiary. – Kryzys wiary, choć jest czymś bolesnym i trudnym, jeśli jest dobrze przeżyty, z mądrym towarzyszeniem mądrych ludzi, zawsze prowadzi do wzrostu wiary. Pomaga zrozumieć, że – owszem – przeciwieństwem wiary jest niewiara, ale wrogiem wiary jest fundamentalizm religijny, który uważa, że zna odpowiedź na wszystkie pytania, dla którego Bogiem jest ideologia i który tak samo zagraża wierzącym, jak i niewierzącym – mówił. – Pomocą w kryzysach wiary – choć może to zabrzmi dziwnie – jest wierność, stałość, niepodejmowanie raptownych i gwałtownych decyzji, korzystanie z pomocy mądrych i przyjaznych ludzi, trzymanie się tego co pewne, zwłaszcza Słowa Bożego (por. KKK 162), nawet jeśli się zdaje, że ono nic nie mówi, Maryja jest tego najpiękniejszym przykładem – dodał.
Na zakończenie abp Galbas przywołał przykłady kobiet niezłomnych pochodzących ze Śląska. – Myślę tu np. o Franciszce Kożdoń zamordowanej w Auschwitz z powodu jej zaangażowania w ruch oporu, o Marii Kujawskiej, lekarce, nazywanej „śląską doktor Quinn” i „aniołem z Ravensbruck”, gdzie – mimo osobistego zagrożenia niosła pomoc uwięzionym tam kobietom, czy o Anieli Wolnik, „śląskiej Ince”, sanitariuszce, działaczce plebiscytowej, odznaczonej krzyżem Virtuti Militari – wymieniał. Podziękował zebranym za ich świadectwo, szczególnie starszym kobietom, „najwierniejszej publiczności Pana Boga”. – Dziękuję wam, piękne, młode dziewczyny, grubo po sześćdziesiątkach, za waszą wiarę, obecność i za ten Kościół, który macie w sercu i na sercu – powiedział.
Czytaj także:
Piekary kobiet 2023. Powitanie pielgrzymów
Piekary kobiet 2023. Świadectwa pątniczek
Piekary kobiet 2023. Błogosławiona, która uwierzyła
Piekary kobiet 2023. Wykorzystujcie swój geniusz kobiecy i cieszcie się nim!