Homilia abp. Stanisława Gądeckiego podczas pielgrzymki mężczyzn i młodzieńców do Piekar Śląskich (30.05.2021).
Z badań opublikowane w czasopiśmie International Psychogeriatrics wynika, że na samotność (od umiarkowanej do ciężkiej) najbardziej skarżą się osoby w trzech grupach wiekowych: grubo po dwudziestce, około 55 roku życia i dobrze po osiemdziesiątce. Moment przed trzydziestką to często czas ważnych decyzji życiowych, który obfituje w stres, niepewności i lęk. Porównujemy się z innymi, zastanawiamy się czy dobrze wybraliśmy, pojawia się poczucie winy, że może gdzieś popełniliśmy błąd. Około 55 roku życia pojawia się z kolei kryzys wieku średniego, który dotyczy zarówno mężczyzn jak i kobiet. Zdrowie zaczyna podupadać, zaczynają odchodzić pierwsi przyjaciele i dociera do nas myśl, że nie jesteśmy nieśmiertelni. Czas po osiemdziesiątych piątych urodzinach to okres, w którym wiele osób doświadcza coraz poważniejszych problemów ze zdrowiem i problemów finansowych, sytuacji takich jak śmierci małżonka czy przyjaciół. Z badań naukowych wynika jasno, że uczucie samotności wiąże się pogorszeniem zdrowia fizycznego, psychicznego i funkcji poznawczych.
Wśród krajów europejskich w niechlubnym rankingu zwycięża Szwecja, w stolicy której samotnie mieszka aż 58 proc. populacji. Problem jest na tyle poważny, że jeden z czołowych amerykańskich psychologów (Richard Booth) wnioskuje, by wpisać osamotnienie do rejestru psychopatologii, a w Wielkiej Brytanii oraz Japonii powołano nawet ministerstwo ds. samotności.
Ta tendencja nie oszczędziła Polski. Chociaż relatywnie wielu z nas wciąż żyje na wsi, gdzie łatwiej o bliskie kontakty z członkami społeczności, postępująca urbanizacja, niespotykana w całej historii mobilność i fenomen mediów społecznościowych sprawiają, że samotność dotyka nas w podobnym stopniu co Amerykanów i pozostałych Europejczyków. Już co czwarte gospodarstwo domowe jest prowadzone przez jedną osobę. W całym kraju żyje teraz około 7 milionów osób samotnych, przy czym do tej grupy zalicza się nie tylko młodych ludzi mieszkających jeszcze z rodzicami, osoby owdowiałe i po rozwodzie, lecz także te pozostające w nieformalnych związkach, niemieszkające razem.
Jest też sprawą oczywistą, że wirtualna wspólnota społecznościowa nie jest automatycznie synonimem braku samotności. Wirtualne wspólnoty często pozostają jedynie skupiskami osób, które rozpoznają się wokół interesów lub kwestii charakteryzujących się słabymi więzami. Ponadto w serwisach społecznościowych zbyt często tożsamość opiera się na przeciwieństwie wobec innego, nienależącego do grupy: określa się ją wychodząc od tego, co dzieli, a nie od tego, co łączy, eksponując podejrzliwość i dając upust wszelkiego rodzaju uprzedzeniom. Ta tendencja podtrzymuje grupy, które podsycając również niepohamowany indywidualizm w środowisku cyfrowym, doprowadzają czasami do podżegania spirali nienawiści. To, co powinno być oknem na świat, staje się witryną, w której eksponuje się własny narcyzm.
Sieć jest okazją do promowania spotkania z innymi, ale może również zwiększyć naszą samoizolację, jak sieć pajęcza zdolna do usidlenia. Najbardziej narażoną na złudzenie, że sieć społecznościowa może ich całkowicie zaspokoić na poziomie relacji jest młodzież, aż po niebezpieczne zjawisko młodych „pustelników społecznościowych”, którym grozi całkowite odcięcie od społeczeństwa.
Wynikiem takiego stanu rzeczy jest „zamknięty świat”. „Zamknięty świat” opiera się na egoizmie i braku zainteresowania dobrem wspólnym. Takiemu światu towarzyszy manipulacja oraz deformacja ważnych pojęć jak demokracja, wolność czy sprawiedliwość. Pojawia się w nim egoizm i brak zainteresowania dobrem wspólnym; dominacja logiki rynku opartego na korzyści i kulturze wykluczenia; bezrobocie, ubóstwo; nierówne prawa oraz ich wynaturzenie, handel ludźmi, uprzedmiotowienie kobiet, praca niewolnicza, przestępczość zorganizowana; handel organami czy uporczywe dzielenie ludzi.
Kościół nie jest wirtualnym stowarzyszeniem produkującym samotników. Kościół jest siecią utkaną przez komunię eucharystyczną, w której jedność nie opiera się na „polubieniach”, lecz na prawdzie, na „amen”, z którym każdy przylgnął do Ciała Chrystusa, przyjmując innych.
ciąg dalszy na następnej stronie: