Milena zdziwiła się, gdy w czasie czytania swojej pracy o pradziadku Henryku Linku z Przyszowic spojrzała znad kartki na salę. Zobaczyła, że niektórzy z obecnych... płaczą.
Dlaczego? Kim był pradziadek Mileny Tomaszek, 18-latki z Przyszowic?
Otóż był człowiekiem, który nigdy się nie poddaje.
Za pracę o nim jego prawnuczka wygrała w swojej kategorii konkurs katowickiego IPN „W Rzeczypospolitej i poza nią – losy polskich rodzin na Śląsku w latach 1918–2018”. Milena, uczennica maturalnej klasy I LO w Gliwicach, nigdy pradziadka nie widziała. Jednak wydaje się jej, że zna go świetnie – a to dzięki opowieściom jej prababci Marty, która właśnie skończyła 102 lata.
Dziewczyny jak syreny
Ojcem pradziadka Henryka był Juliusz Linek, pierwszy w rodzinie, który odkrył w sobie polskość. Z kolei jednak ojciec Juliusza był fanatycznym Niemcem i syna za jego wybór wydziedziczył. Juliusz pracował później jako zawiadowca stacji kolejowej, mieszkał w Makoszowach.
Heniek, syn Juliusza, jako młody „synek” w latach 1936–38 odbywał służbę wojskową w Korpusie Obrony Pogranicza nad rzeką Zbrucz, którą przebiegała granica polsko-sowiecka. Milena napisała w swojej pracy, że w czasie patroli pradziadek widział czasem rosyjskie dziewczyny kąpiące się w rzece, które polskich żołnierzy próbowały... zwabić na sowiecki brzeg. – Te dziewczyny były jednak pilnowane... Kto do nich przepłynął, był od razu aresztowany i wieziony na przesłuchanie – dopowiada Krzysztof, o pięć lat starszy brat Mileny, tak jak ona pasjonat historii. – Zupełnie jak syreny w „Odysei” – śmieje się mama Mileny i Krzysztofa, Ewelina Tomaszek.