Powstała nowenna za wstawiennictwem śląskiej kandydatki na ołtarze, niezwykłej dziewczyny - siostry Marii Dulcissimy Hoffmann.
Siostra Dulcissima, czyli Helena Hoffmann, urodziła się w 1910 roku w Zgodzie, dzisiejszej dzielnicy Świętochłowic. Tutaj się wychowała. Oczywiście godała po śląsku.
Od dziecka była bardzo blisko Pana Boga i wiele się modliła. Mama nawet w nocy nakrywała ją czasem na modlitwie i zaganiała do łóżka. To nie przeszkadzało Helence biegać z innymi dziećmi po Zgodzie i skakać przez płoty. „Nie było prawie dnia, w którym bym czegoś nie zbroiła” – wspominała później.
Psikusa zrobiła nawet rekolekcjoniście, który w zapale kaznodziejskim uderzał pięścią w ambonę w kościele w Zgodzie. Pod obrus podłożyła... pinezki. Kiedy rekolekcjonista znów huknął pięścią, nadział się na jedną z nich.
Przyszła kandydatka na ołtarze tłumaczyła się: – Nie wolno się tak zachowywać w domu, gdzie Pan Jezus mieszka! Nasz ksiądz proboszcz tak nie robi.
Tajemniczy medalion
Krótko po swojej I Komunii Świętej, w czasie pracy na polu między Zgodą, a Nowym Bytomiem, Helena znalazła medalion z Teresą od Dzieciątka Jezus – która nie była wtedy jeszcze ogłoszona świętą. Helenka zdziwiła się, bo już przed swoją pierwszą spowiedzią widziała tę siostrę we śnie.
Jak medalion trafił na to pole? Nie wiadomo. Bardzo podobne, tajemnicze zdarzenie, pół tysiąca lat wcześniej spotkało św. Joannę d'Arc, która również na polu znalazła... miecz. I dla Francuzki, i dla Ślązaczki, te znaleziska stały się potwierdzeniem ich powołania.