Powstała nowenna za wstawiennictwem śląskiej kandydatki na ołtarze, niezwykłej dziewczyny - siostry Marii Dulcissimy Hoffmann.
Tak się złożyło, że słyszała to siostra Lazaria, Niemka, która została z czasem przełożoną klasztoru w Brzeziu. To ona stała się opiekunką, pielęgniarką i serdeczną przyjaciółką Dulcissimy. I to Lazaria zadbała o zachowanie jej spuścizny i przedmiotów osobistych z przeznaczeniem na relikwie – jak zapisała – „aż przyjdzie czas”.
W Brzeziu, dziś dzielnicy Raciborza, gdzie Dulcissima spędziła ostatnie lata, odwiedzała małego Janka Darowskiego, który wskutek powikłań po szkarlatynie przez pół roku nic nie widział i nic nie słyszał. Powiedziała jego matce, że chce oddać Jankowi oko. Wkrótce całkiem oślepła, a chłopiec odzyskał wzrok w jednym oku i słuch w jednym uchu. Został później wybitnym tłumaczem na język angielski dzieł Miłosza, Szymborskiej, Herberta i Różewicza; na polski tłumaczył Lawrence’a. Zmarł w 2008 roku.
Dulcissima zmarła w Brzeziu w 1936 r. jako 26-latka. Dziwna rzecz, ale jej twarz, przez ostatnie lata spuchnięta od choroby, w trumnie znów stała się piękna.
Mieszkańcy Brzezia i okolic wciąż wypraszają wielkie łaski za pośrednictwem sługi Bożej.
Co z kanonizacją?
– Dzisiaj na każde cierpienie ludzie mają tabletkę, narkotyk albo inne środki. Tymczasem u niej można podziwiać gotowość do przyjęcia cierpienia i ofiarowania go w intencji Kościoła, duchowieństwa, za swoje zgromadzenie – zwraca uwagę ks. Alojzy Drozd, postulator procesu kanonizacyjnego s. M. Dulcissimy. – Cierpienia duchowego i fizycznego jest dzisiaj niemało. Ludzie nie potrafią z tym sobie w żaden sposób poradzić. Tu mamy przykład, jak skutecznie przeżywać cierpienie, ofiarując je w jakiejś intencji – wskazuje.
Ksiądz Drozd ma nadzieję, że diecezjalny etap procesu kanonizacyjnego śląskiej zakonnicy zostanie zakończony jeszcze w tym roku. Jeśli to się uda, proces będzie kontynuowany w Watykanie.
Nowenna za wstawiennictwem siostry Dulcissimy - na następnej stronie.