- Od dzieciństwa wmawia się nam, że "coś musimy" - mówi Zuzia Kacała, studentka z Rogowa. - Musisz chodzić do kościoła, musisz być grzeczny, musisz się starać. A to nie tak! On kocha nas całkowicie za nic. Za darmo.
Odkąd pamiętam, Bóg jest obecny w moim życiu. Jest w nim od zawsze. Pochodzę z katolickiej, wierzącej rodziny. Mój tata jest katechetą, rodzice oboje są zaangażowani w życie Kościoła.
Uzdrawiajcie chorych
Wspólnie się modliliśmy, chodziliśmy na Msze św. W dzieciństwie, zamiast bajek, mama czytała nam Biblię, najpierw takie opowiadania biblijne dla dzieci, a później, w miarę, jak dorastałyśmy z siostrami, zastąpiło je Pismo Święte. Do anegdot rodzinnych przeszła opowieść o mnie z czasów, kiedy miałam dwa latka, a moja mama spodziewała się drugiego dziecka. Rodzice zapytali mnie wtedy, jak nazwiemy tego malucha, a ja zawołałam: „Łazarz!”. To była moja ulubiona postać.
Widziałam, że moi rodzice mają autentyczną, osobistą więź z Panem Bogiem. To nie była wiara na zasadzie przekazanej tradycji. Nie wiedziałam jednak, w jaki sposób ja mogę nawiązać taką żywą relację z Jezusem. Jako nastolatka nudziłam się na Mszy, modlitwa często mnie męczyła.
Gdzieś podświadomie czułam, że muszę przejść od wiary moich rodziców do osobistej przyjaźni z Panem Bogiem. W Piśmie Świętym zawsze najbardziej dotykało mnie, jak Boża chwała objawia się w cudach, uzdrowieniach, wskrzeszeniach. Aż mnie serce bolało, kiedy o tym czytałam...
W Dziejach Apostolskich św. Piotr przechodzi, a tam, gdzie pada jego cień, chorzy odzyskują zdrowie! Ludzie zabierają do domów skrawki ubrań św. Pawła i chorzy odzyskują zdrowie! Była we mnie ogromna tęsknota za tym, by tego też doświadczyć.
Pytałam Boga, dlaczego nie widzę tych cudów w swoim życiu, w świecie, w którym jestem. Przecież wierzę, że Bóg jest stale taki sam; że słowa Chrystusa: „Uzdrawiajcie chorych” nie były skierowane tylko do apostołów. Co z nami jest nie tak?! Co ze mną jest nie tak, skoro na własne oczy nie widzę tych znaków Bożego działania?!
Zerwałam bandaż
Pojechałam na rekolekcje. I tam, podczas modlitwy, z ust dziewczyny, która mnie zupełnie nie znała, nic o mnie nie wiedziała, usłyszałam: „Zuzia, zobaczysz cuda i znaki w swoim życiu. Przez Ciebie Pan będzie uzdrawiał”. To była odpowiedź Boga na to pragnienie, które było w głębi mojego serca.