...czyli fatimskie przesłanie dla kapłanów. Konferencję pod tym tytułem usłyszeli księża w Turzy Śląskiej.
Jest jak jest, ale czy jest dobrze.
„Nawracajcie się i wierzcie w Ewangelię” (Mk 1,15). To chyba nie jest przypadek, że właśnie te słowa otwierają w pewnym sensie publiczną działalność Mistrza z Nazaretu. Znamy doskonale to ewangeliczne zaproszenie. Każdego roku wybrzmiewa w liturgii na początku adwentu i wielkiego postu. Nawiązujemy do niego podczas rekolekcji.
„Nawracajcie się i wierzcie w Ewangelię”. Chciałbym, aby te słowa wybrzmiały dzisiaj w każdym z nas. Aby każdy z nas w pierwszej osobie liczby pojedynczej usłyszał to zaproszenie. Tomaszu, nawróć się i uwierz w Ewangelię. Marku, Grzegorzu, Józefie, Adamie, Łukaszu… nawróć się i uwierz w Ewangelię!
Wprawdzie te słowa dla ucha brzmią tak samo dla wszystkich, ale dla każdego z nas w konkrecie życia oznaczać będą coś innego. Pytanie brzmi: w jakim kierunku powinno pójść dzisiaj twoje nawrócenie? I pytanie pomocnicze: czy ja jako kapłan w ogóle wierzę jeszcze w Ewangelię? Czy wierni, przyjaciele, ludzie, których spotykam na drodze i którzy „czytają” moje życie są w stanie odnaleźć we mnie Chrystusa i Jego Ewangelię?
Przypomina mi się pewna scena z filmu „Czy naprawdę wierzysz?”. Niemal na samym początku widzimy tam człowieka, który, idąc środkiem ulicy, niesie drewniany krzyż. Gdy przejeżdża obok niego pastor, zawiązuje się między nimi ciekawy dialog. Człowiek z krzyżem pyta pastora: „- Czy wierzysz w Krzyż Jezusa Chrystusa, w to, że Chrystus umarł za twoje grzechy?” – Odpowiedź: „Jestem pastorem”. Pointa ulicznego kaznodziei” – „Nie pytałem kim jesteś, pytałem, czy WIERZYSZ?”
Może zabrzmi to absurdalnie, ale można być kapłanem niewierzącym i praktykującym. W przeciwieństwie do niektórych naszych wiernych, którzy twierdzą, że są wierzący, ale niepraktykujący.
Chciałbym, abyśmy dzisiaj wspólnie, wsłuchali się w fatimskie przesłanie. U progu nowego roku duszpasterskiego, po wakacyjnych urlopach, które w mniejszym czy większym stopniu mogły wprowadzić pewne zamieszanie, chaos czy zachwianie równowagi w naszym kapłaństwie czy duchowym życiu, zechciejmy uświadomić sobie, „gdzie jesteśmy”, co możemy powiedzieć o naszej relacji z Chrystusem. Jak jest? I czy jest dobrze? Czy jest na tyle dobrze, że nie mogłoby być lepiej?
Proponuję, aby zostawić ideały i stanąć w prawdzie. Przyjrzeć się naszemu „tu i teraz”, jak mówią psychologowie, naszemu „ja realnemu”. Bóg mówi do nas nie tylko przez ideały, Maryję, czy świętych, nie tylko przez swoje Słowo. Bóg mówi do nas także przez to jacy jesteśmy: przez pragnienia, myśli, uczucia, ciało (ograniczone, schorowane, za grube, za chude). Bóg mówi do nas przez marzenia, przez ból i cierpienie.
Bóg mówi do nas poprzez nasze słabości. Dlatego zawsze mamy możliwość, aby poprzez nasze słabości jeszcze bardziej zbliżyć się do Jezusa. Bo jak zapewnił Jezus św. Pawła, zapewnia również nas, że wystarczy nam jego łaski, «moc bowiem w słabości się doskonali» (2Kor 12,9). Oddanie swoich słabości, swoich grzechów, swoich upadków Chrystusowi w dobrej i szczerej spowiedzi, to przecież miejsce, gdzie rozpoczyna się nasze nawrócenie.
Źle byłoby, gdybyśmy zaprzeczali prawdzie o sobie i mówili tylko o wzniosłych ideałach. Nawracaj się i wierz w Ewangelię to znaczy: Walcz, pracuj, powstawaj! Nie dopuszczaj myśli, że nikt nie jest w stanie ciebie uratować czy uzdrowić. Bo jest taki Ktoś! Bo to właśnie On sprawił, że dzisiaj gromadzisz się w tym miejscu, w takim, a nie innym towarzystwie.
W zaproszeniu, przypomnianym przez Maryję w Fatimie, nie chodzi, aby wracać do przeszłości, jak mogłoby sugerować polskie tłumaczenie słowa „nawracajcie się”. Bo wcale nie jest powiedziane, że jest do czego wracać. Greckie słowo metanoia to przemiana życia, mentalności; to zwrot ku przyszłości, która staje się okazją i szansą do uzdrowienia naszego serca i do nowego początku.
Bez względu na to jak jest, zawsze może być lepiej i pełniej, i bardziej po Bożemu.