60 lat temu do Katowic powrócili biskupi śląscy, wysiedleni stąd cztery lata wcześniej.
Biskup Adamski miał wtedy 81 lat. Wszyscy martwili się, czy aby to trzecie wygnanie nie doprowadzi do jego śmierci. Dlatego lekarz udał się z duchownymi w dalszą drogę. Przewieziono wszystkich do Natolina. Tam też następnego dnia rano zjawił się wiceminister Urzędu ds. Wyznań, Jan Lech, który zakomunikował, że wszyscy zostaną odwiezieni na miejsce poprzedniego zamieszkania. Na bp. Adamskiego nałożono areszt domowy. Takie traktowanie wywołało sprzeciw, gdyż został on uniewinniony, a teraz był gorzej traktowany niż wtedy, gdy ciążył na nim wyrok. Ostatecznie wiceminister zadecydował, że pobyt w Lipnicy nie ulegnie zmianom.
Po powrocie do Katowic bp Adamski wspomina, że najtrudniejsze było to ostatnie wygnanie, gdyż przyczynił się do niego kapłan.
Powoli nadchodziła odwilż. W październiku 1956 roku do władzy doszedł Władysław Gomułka. W tym czasie Prymas Wyszyński przebywał już w Komańczy. Gomułka wysłał do Prymasa Zenona Kliszkę i Władysława Bieńkowskiego. Wtedy omawiano między innymi sprawę powrotu kard. Wyszyńskiego do Warszawy oraz poruszono sprawę powrotu bp. Adamskiego. Pod koniec października 1956 r. katowicka kapituła katedralna sporządziła list do Prokuratury Generalnej, aby dokonała amnestii wobec trzech biskupów, Wielokrotnie Ślązacy apelowali o zgodę na powrót swoich biskupów.
3 listopada 1956 r. bp Choromański otrzymał telefoniczne potwierdzenie, że biskupi mogą wrócić w najbliższy poniedziałek. Rząd miał tylko jedną prośbę, aby nie wywierać nacisku na ks. Piskorza. Następnie wysłano cztery telegramy do każdego z biskupów o następującej treści: „Można wracać do diecezji w poniedziałek lub
wtorek”. Zaś czwarty przesłano do wikariusza kapitulnego. Czytamy w nim: „Księża biskupi wracają w poniedziałek lub wtorek. Proszę zdać agendy”.
W poniedziałek trzej śląscy biskupi spotkali się w Kępnie. Tam też została odprawiona Msza pożegnalna, którą odprawił bp Bieniek. Dziękował podczas niej za tak serdeczne przyjęcie ze strony Wielkopolski. Po Mszy Świętej odbyło się pożegnanie w Domu świętego Józefa, a następnie biskupi udali się do Piekar.
Podobnie jak wtedy, gdy w 1930 r. bp Adamski obejmował rządy w diecezji, rozpoczynając od Piekar Śląskich, tak teraz, po 26 latach, przybył do Piekar, tym razem w asyście swych biskupów pomocniczych Juliusza Bieńka i Herberta Bednorza. O godzinie 16.00 na dziedzińcu przed probostwem i bazyliką piekarską zgromadzili się wierni z całej diecezji. Gdy przybyli, dostrzegli swojego biskupa niesionego przez górników w fotelu, gdyż był sparaliżowany i prawie niewidomy. Rozpoczęli spontaniczne powitanie radosnymi okrzykami. Obok górników podążali również biskupi Bieniek i Bednorz, błogosławiąc licznie przybyłym w tak wzniosłej i radosnej chwili. U progu świątyni mały chłopiec przywitał powracających biskupów. Był nim mój promotor ks. Jan Górecki. A oto słowa, jakimi witał księży biskupów:
Najdostojniejszy nasz Arcypasterzu!
Po pięcioletniej Twej nieobecności
Witamy Cię znowu pełni radości
Tak iż nam radość łzy z oczu wyciska
Bo wrócił pasterz do swego ogniska
Wrócił nam Biskup i rządca diecezji
W której znajduje się święty gród Maryi
Ona Cię ocaliła i nam powróciła
Snać Tobie jednemu rządy powierzyła
Przeto dziś z pokłonem przybyłeś Ekscelencjo
By hołd Jej złożyć z tą jedną intencją
By w dowód wdzięczności ta diecezja cała
Na wskroś Maryjną do końca pozostała
Rządź nami długo, i włodarz bezpiecznie
Zaś po tym życiu kiedyś w niebie wiecznie.
(Napisał Józef Michna, poeta samorodny z Piekar).
Gdy już trzej pielgrzymi zbliżyli się do ołtarza, dostrzegli cudowne oblicze Panienki Piekarskiej. Po krótkiej modlitwie przybyłych powitał proboszcz z Tarnowskich Gór, ks. infułat Michał Lewek. Po nim przemówił krótko do zgromadzonych bp Stanisław Adamski. Załamującym się głosem i przez łzy poprosił, aby przemówienie dokończył biskup koadiutor Herbert Bednarz, który zamknął powitanie słowami: „(...) My z Wami, Wy z nami”. Nim goście opuścili bazylikę, wspólnie modlili się śpiewem Litanii Loretańskiej. Przy wyjściu z bazyliki piekarskiej ktoś szepnął: „wracają jak Trzej Królowie po spotkaniu z Dzieciątkiem”.