Czeski kardynał po raz pierwszy głosił kazanie podczas pielgrzymki mężczyzn i młodzieńców do Piekar Śl.
Ale również i w diecezji Hradec Kralowe pracuje znaczna liczba waszych księży, którzy znaleźli swój nowy dom w parafiach i w miastach odzieżowego przemysłu, gdzie także żyje duża liczba czesko–polskich i polsko–czeskich rodzin. I w ten sposób tworzą się nowe, ważne relacje, ze świadomością wspólnoty, religijnej i kulturowej wzajemnej wymiany.
Przede wszystkim chciałbym wspomnieć księży archidiecezji katowickiej pracujących w Czechach, między nimi najbardziej znany jest ksiądz Zbigniew Czendlik, którego możemy zobaczyć w każdą niedzielę, czyli także dzisiaj, w telewizji, jako współautora religijnych i kulturalnych programów, pokazywanych przez religijną redakcję telewizji czeskiej. Przekazuję także pozdrowienia dla pielgrzymów z Piekar od ks. Jana Czekały. Te moje słowa są podziękowaniem, ale i wytłumaczeniem, dlaczego jestem tutaj dzisiaj.
Jestem, abym z wami, mężczyznami ze Śląska, składał podziękowanie Maryi Pannie za jej pomoc i wstawiennictwo, którego potrzebujemy i dziś, gdy wielu by się mogło zdawać, że życie w wolności będzie łatwe i możliwe bez jakiejkolwiek odpowiedzialności. To są konsekwencje kryzysu, ale i poczucia rezygnacji, czasami może i bezcelowości życia, którego doświadczamy po obu stronach granicy.
Kult maryjny nie jest w naszych obu krajach tylko świadectwem historii czy sztuki, ale jest przede wszystkim pierwiastkiem naszego życia duchowego. Maryje Pannę znajdujemy zawsze u boku Chrystusa, we wszystkich decydujących, i dla życia bezwarunkowo koniecznych chwilach naszego Pana. Przy narodzinach i śmierci, przy publicznej działalności i w czasie Zesłania Ducha Świętego w wieczerniku.
Tak jak w sobie, w cielesności i w psychice, nosimy ślad swoich rodziców, ojca i matki, tak samo przeżywamy swoje synostwo w naszych rodzinach, które nas nie tylko formowały w dzieciństwie, ale które są dla nas podporą i wsparciem w czasach dojrzewania, i przede wszystkim przygotowują do przeżywania starości. A będą to ostatnie chwile naszego życia, i tak, jak było to zawsze, gdy odczuwaliśmy boleść i samotność, będziemy wtedy nie tylko wspominać, ale i wypowiadać te pierwsze nasze słowa: „mamo” i „tato”. Tak jest i w życiu duchowym, bo nie jesteśmy przecież tylko przypadkowym owocem irracjonalnej ewolucji, ale jesteśmy dziećmi Boga Stworzyciela, do którego możemy wołać „Abba – Ojcze”.