Nowy numer 17/2024 Archiwum

Szymik o Kilarze

Podczas uroczystości wręczenia Wojciechowi Kilarowi tytułu doktora honoris causa Uniwersytetu Śląskiego laudację wygłosił ks. prof. Jerzy Szymik. O przyznanie zaszczytnego tytułu doktora honoris causa artyście wnioskowała Rada Wydziału Teologicznego. Poniżej prezentujemy pełny tekst laudacji.

*

Merytorycznie i muzykologicznie ocenili doktorską wartość tego dzieła trzej wybitni recenzenci:

Prof. Marta Kierska-Witczak: „[…] jeden z największych autorytetów polskiej muzyki współczesnej. Kompozytor, który – poprzez oryginalność stosowanego języka muzycznego, poprzez indywidualizm i różnokierunkowość swojej twórczej drogi, a nade wszystko poprzez swoją życiową postawę, którą cechuje prawość, odwaga, szczerość wypowiedzi i niezwykła skromność, stanowić może wzorzec dla wielu młodych twórców”.

Prof. Józef Świder: tworzy „w nieortodoksyjny, «kilarowski» sposób, i tym jego muzyka różniła się od twórczości radykalnych w tym czasie awangardowo tworzących kolegów; nowatorstwo polegało na świeżym wykorzystaniu polskiego folkloru muzycznego, a nie stosowaniu modnej wtedy dodekafonii czy punktualizmu”.

Prof. Leon Markiewicz: „muzyka ta porywa energią prostych układów rytmicznych, urzeka wysublimowanym liryzmem, pobudza wzniosłe uczucia, skłania do żarliwej kontemplacji lub ekstazy religijnej, w różnorodnych funkcjach filmowych potęguje nastroje radości bądź grozy lub podnosi ckliwą melodię do wyżyn kantileny chopinowskiej – wreszcie niezmiennie doprowadza do entuzjastycznych owacji publiczności”.

Ale zarówno w recenzjach, jak i szerzej, w całej literaturze przedmiotu, przewija się informacja o tym jak mocny opór budzi jego muzyka, zwłaszcza w sferach awangardowej, (po)nowoczesnej krytyki. Jest to, generalnie, konsternacja prostotą Kilarowych kompozycji oraz ich nieukrywaną religijnością (obie te cechy są zawsze podejrzewane o kicz, grzech niewybaczalny dla pewnego typu „recenzji wysokiej”). To zastanawiające: nieodmiennie, w każdym czasie, powodują odrzucenie, te dwie - akceptacja ze strony maluczkich i łaska wiary. Jakbym czytał Ewangelię… Sam Kompozytor, ostrożnie, oszczędnie, ale też jasno na ten temat: „nie wiem, co jest ważniejsze: opinia środowiska czy solidarność z towarzyszami spotykanymi na ścieżce na Rysy”[6].*

Moje zadanie, jak rozumiem, jest inne: nie tyle oceniać ściśle muzyczny i muzykologiczny walor kompozycji Kilara (nie mam po temu kompetencji; te mają cytowani P.T. Recenzenci, i dla muzykologicznej biegłości właśnie powołała ich Rada Wydziału Teologicznego), co spróbować ukazać istotę związku teologii i muzyki, nauki i sztuki, uniwersytetu i filharmonii. I tym sposobem uzasadnić sens i głębię tego honorowego doktoratu. Najkrócej, najprościej: pokazać światło, którym postać i dzieło katowiczanina Kilara rozjaśniają teologię uprawianą w tych katowickich, przecież, murach. Uroczystość dzisiejsza bowiem jest w gruncie rzeczy opowieścią o naszych – Wydziału Teologicznego Uniwersytetu Śląskiego – intuicjach, pragnieniach i marzeniach, które Kilar pozwala nam publicznie, przy aż tak otwartej kurtynie i tak znakomitej publiczności, nazwać. Taki nasz wielki pożytek z Laureata… Bo, jak śmiem twierdzić, ten doktorat honoris causa jest o wiele bardziej potrzebny nam, Wydziałowi Teologicznemu, szerzej: Uniwersytetowi, niż Czcigodnemu Laureatowi, wielokrotnie już honorowanemu na całym świecie. Co mówię szczerze, z pokorą i dumą, a też z pewnym zamysłem. Ten zaś dotyczy tego, że chcielibyśmy – jako akademiccy śląscy teologowie - nosić i propagować owo Kilarowe znamię, tę rozpoznawalną w świecie muzyki tonację, syntezę: intelektualną i artystyczną, duchową i egzystencjalną. To właśnie chcemy, wzorem Laureata, dawać naszemu Uniwersytetowi, siostrom naukom. Najkrócej: wiarę i piękno. Dokładniej: wzmacniać rozumność wiarą i pięknem.

Wydział Teologiczny naszego Uniwersytetu jest młody, kończy właśnie dwunasty rok istnienia. W Ewangelii to jest czas znalezienia Jezusa, zgubionego „pośrzodku doktorów” (jak tłumaczył Wujek), Jezusa, który, jak się okazało, miał im parę pytań do zadania. A także przysłuchiwał się im i udzielał zdumiewających odpowiedzi (por. Łk 2,41-50). Właśnie to teologia jest winna i nauce, i sztuce: szukanie Chrystusa, znajdowanie Go pośród uczonych i pomoc w znalezieniu Go zarówno przez rozum jak i piękno.

Poszerzyć rozum poza ciasne granice racjonalizmu, w stronę eksploracji Tajemnicy, Logosu. Oto naukowe zadanie teologii.

 

« 1 2 3 4 »
oceń artykuł Pobieranie..

Zapisane na później

Pobieranie listy