Śląscy neoprezbiterzy 2016 opowiadają o swoim powołaniu.
Ks. Adrian Chojnicki
Ten, na którego dłoniach rodzi się Jezus
Informacje
Parafia: Matki Bożej Częstochowskiej w Knurowie.
Rodzice: Iwona, pracownik produkcji, i Piotr, górnik. Rodzeństwo: siostra Kamila.
Motto na obrazku prymicyjnym: „Błogosław, duszo moja, Pana!" (Ps 103,22).
Temat pracy magisterskiej: „Celibat w ujęciu J. Ratzingera/Benedykta XVI. Teologia, aksjologia, egzystencja”.
Zainteresowania: sport: siatkówka, piłka nożna, góry, teatr.
Preferencje co do pracy duszpasterskiej: Wszelkie grupy formacyjne: Ruch Światło–Życie – zarówno oaza młodzieżowa, jak i Domowy Kościół; grupy animujące modlitwę spontaniczną, charyzmatyczną.
Związek z ruchami, wspólnotami: Odnowa w Duchu Świętym, Wspólnota Przymierza Rodzin „Mamre”.
Powołanie
Byłem zabłąkaną owcą, szczególnie w okresie gimnazjalnym, kiedy szukałem szczęścia w niewłaściwych miejscach. W liceum nabrałem już większej dojrzałości, ale czegoś mi ciągle brakowało. Przed klasą maturalną pojechałem na rekolekcje, gdzie życie przewróciło mi się o 180 stopni. Poznałem ludzi niezwykle radosnych, optymistycznych i pełnych życia. Poszedłem do spowiedzi z całego życia, zacząłem się modlić „od serca”. Powiedziałem Bogu, że jest dla mnie najważniejszy w życiu i ma mnie prowadzić przez życie. Nie wyobrażałem sobie dnia bez Mszy Świętej. Modlitwa stała się dla mnie tak naturalna, jak to, że muszę jeść i pić. Poszedłem na studia na Uniwersytet Ekonomiczny w Katowicach. W międzyczasie wstąpiłem do służby lektorskiej w mojej rodzinnej parafii. „Coś” mnie jakoś tak dziwnie ciągnęło. Gdy modlono się o powołanych do kapłaństwa, to zdarzało się, że serce mocniej zadrżało, a i ciarki czasem przechodziły. Kiedy byłem na święceniach kapłańskich, nie potrafiłem zrozumieć, dlaczego tak szybko wali mi serce. Wyszedłem stamtąd oszołomiony. Zacząłem spotykać się ze znajomym księdzem i o wszystkim mu opowiadałem. Miałem wielkie pragnienie stanąć przy ołtarzu, głosić słowo Boże z ambony. Wiedziałem, że chcę pełnić wolę Boga. Nie mój plan, nie mój pomysł, ale Jego. Dziś wiem, że odzywała się łaska powołania. Chcę służyć Bogu do końca mojego życia jako kapłan. Jako ten, który zanosi Boga ludziom. Jako ten, na którego dłoniach rodzi się Jezus. Jako ten, który udziela Bogu ust, żeby mówił do swojego ludu. Jako ten, który nie jest tego godzien. Jako ten, który jest zwykłym człowiekiem, jak każdy z nas. Jako ten, który doświadczył wielkiej łaski Pana Boga…
Najbliżsi na początku przyjęli moją decyzję zachowawczo, ale z czasem dobrze.
Ważne momenty życia:
Ulubieni święci: św. Jan Maria Vianney, św. Jan Paweł II, bł. Matka Teresa z Kalkuty, św. o. Pio.
Ulubiony film: „Skazani na Shawshank”.