- Uwaga, czy krzyż mnie słyszy? Jo wiym, że idymy z górki, ale za chwila dogoniymy "Piątka"! - usłyszeliśmy z megafonów żeński głos, kiedy wyprzedzaliśmy samochodem grupę szóstą 67. Pielgrzymki Rybnickiej. Na tej pielgrzymce jest bardzo dużo modlitwy, bardzo dużo śpiewu i baaardzo dużo wysiłku. Ale to nie byłaby prawdziwa pielgrzymka, gdyby nie było na niej też bardzo dużo śmiechu. Kiedy wodzisławianie z grupy siódmej czekali 1 sierpnia na wymarsz spod rybnickiej bazyliki św. Antoniego, prowadzący ich ks. Janusz Badura (proboszcz ze św. Herberta w Wodzisławiu), wskazał autobus stojący na ich drodze, jakieś 200 metrów dalej. - Nasz dzisiejszy pierwszy odcinek prowadzi do tego autobusu, dalej pojedziemy nim. To jest w tym roku taka nowość. Jest tylko warunek, że w tym autobusie każdy musi chodzić - tłumaczył poważnie, ale ludzie wokół już powagi utrzymać nie mogli. - Proszę się już ustawiać. Kto miał szóstki w szkole, to szóstkami, kto jedynki, to staje sam z tyłu. Zobaczymy, kto ile umie - ciągnął proboszcz.
Około 4 tysięcy pielgrzymów przeszło dziś z Rybnika do Gliwic. Bardzo ciepło potraktowali ich mieszkańcy Kamienia, Książenic i Wilczy, wynosząc im na drogę napoje, ciastka i owoce.
Tekst i i fot. Przemysław Kucharczak/GN