Homilia abp. Adriana Galbasa SAC wygłoszona podczas pielgrzymki wspólnot Żywego Różańca, katedra Katowice, 12 października.
Siostry i Bracia,
bardzo się cieszę, że jesteście dziś w naszej katowickiej archikatedrze na dorocznej pielgrzymce wspólnot Żywego Różańca. Jeszcze bardziej cieszę się i dziękuję wam za to, że jesteście na co dzień w tych wspólnotach i że codziennie odmawiacie różaniec.
Wasza modlitwa to niezwykła siła, z której korzysta cały Kościół, w tym także nasza archidiecezja. Tysiące ludzi, którzy codziennie wsiadają do tej wspaniałej i tajemniczej windy i chcą – dzięki niej – wznieść się na prawdziwe wyżyny życia duchowego. Bardzo wam za to dziękuję.
Wiemy, że Różaniec był ulubioną modlitwą Świętych. Odmawiali go chyba wszyscy, mówili o tym liczni.
Św. Jan Paweł II, sam odmawiając codziennie różaniec, nazywał go "modlitwą Maryi, w której czuje się Ona z nami w szczególny sposób zjednoczona. Ona sama modli się z nami” – mówił.
Modlitwa pełna Ewangelii. Homilia abp. Adriana Galbasa SAC wygłoszona podczas pielgrzymki wspólnot Żywego Różańca, katedra Katowice, 12 października.W czym zawiera się szczególna wartość różańca?
Przede wszystkim w tym, że jest to modlitwa bardzo ewangeliczna. Różaniec cały utkany jest z Ewangelii.
Wspomniany św. Jan Paweł II, Liście Rosarium Virginis Mariae, pisał, że różaniec, „w powściągliwości swych elementów skupia w sobie głębię całego przesłania ewangelicznego, którego jest jakby streszczeniem. W nim odbija się echem modlitwa Maryi, Jej nieustanne dziękczynienie za dzieło odkupieńcze Wcielenia, rozpoczęte w Jej dziewiczym łonie. Przez różaniec lud chrześcijański niejako wstępuje do szkoły Maryi, dając się wprowadzić w kontemplację piękna oblicza Chrystusa i w doświadczanie głębi Jego miłości. Za pośrednictwem różańca wierzący czerpią obfitość łaski, otrzymując ją niejako wprost z rąk Matki Odkupiciela”.
Piękne zdanie: różaniec skupia w sobie całą głębię przesłania ewangelicznego.
Dzieje się tak z kilku powodów. Najpierw dlatego, że odmawiając różaniec, w dużej mierze bezpośrednio cytujemy Ewangelię. Modlitwa Ojcze nasz wprost pochodzi z kart Ewangelii (por. Mt 6,9-15). To przecież Słowa samego Chrystusa, który prosił byśmy je powtarzali jak najczęściej.
Także pierwsza część modlitwy Zdrowaś Maryjo jest dosłownie zaczerpnięta z Ewangelii. To połączenie dwóch, doskonale nam znanych, momentów z życia Maryi: sceny Zwiastowania, gdy anioł mówił do Maryi w imieniu Boga: „Bądź pozdrowiona pełna łaski, Pan z tobą” (Łk 1,28) oraz sceny Nawiedzenia, gdy Elżbieta nazywa Maryję błogosławioną: „Błogosławiona jesteś między niewiastami i błogosławiony jest owoc twojego łona…” (por. Łk 1, 42).
Kościół jakby połączył te dwa zdania w jedno, które jest wielką pochwałą Maryi: „Zdrowaś Maryjo, łaski pełna, Pan z Tobą. Błogosławiona jesteś między niewiastami i błogosławiony owoc żywota Twojego, Jezus”.
Odmawiając tę modlitwę zwracamy się więc do Maryi słowami anioła i słowami Elżbiety, a także powtarzamy słowa tej kobiety z tłumu, o której dopiero co słyszeliśmy w Ewangelii. „Błogosławione łono, które Cię nosiło i piersi, które ssałeś” (Łk 11,27).
Druga zaś część modlitwy Zdrowaś Maryjo to proste zdanie ułożone przez Kościół, które w swej prostocie i głębi jest genialne. Jedno zdanie wystarczyło Kościołowi, by powiedzieć kim jest Maryja, kim jesteśmy my, i o co Ją prosimy. „Święta Maryjo, Matko Boża, módl się za nami grzesznymi, teraz i w godzinę śmierci naszej. Amen”. Ty Maryjo jesteś Święta, my jesteśmy grzesznikami. Prosimy Cię więc, byś się za nami modliła. Twoja modlitwa jest najbardziej skuteczna w całym wszechświecie, bo Ty jako jedyna jesteś Niepokalana. Módl się więc za nami w dwóch zasadniczych mementach naszego życia, w których możemy coś zdecydować.
Najpierw módl się za nami „teraz”, w tej chwili. Przeszłość minęła, pozostały po niej wspomnienia. Czasem one nas cieszą, czasem smucą. Czasem jesteśmy dumni, z tego, co się stało, czasem się tego wstydzimy. Jednak nasza przeszłość jest niepowtarzalna. Niczego już w niej nie zmienimy. Nie cofniemy czasu. Owszem, możemy wyciągać wnioski z tego co było, to cecha ludzi mądrych, ale nie możemy tego zmienić.
Podobnie jest z przyszłością. Ona jest przestrzenią naszych planów, zamierzeń, marzeń. Mamy prawo takie plany robić, mamy prawo marzyć, ale niczego nie możemy być pewni. Może to wszystko się zrealizuje, a może nie. Chwila, której jesteśmy pewni, na styku tego, co było i tego co będzie, to ulotne „teraz”. I właśnie teraz jest czas na decyzje. Teraz więc Maryjo, mówimy: módl się za nami grzesznikami, abyśmy nie popełniali w życiu błędów, zwłaszcza tych samych. Można wpaść do dziury, to się zdarza nawet najmądrzejszym, ale nie można wpadać wciąż do tej samej dziury. To rzecz głupców.
Drugim momentem na decyzję będzie godzina naszej śmierci, gdy staniemy przed Bogiem twarzą w twarz. Mój nieżyjący już profesor z teologii dogmatycznej, wciąż nas prosił, byśmy przede wszystkim modlili się z tych, co umierają, dużo bardziej niż za tych, co już umarli. To umierający – mówił – ci, co są „w godzinie śmierci” muszą ostatecznie zdecydować.
Kiedyś te dwie godziny się zejdą: „teraz” i godzina naszej śmierci. Na razie są jeszcze od siebie oddalone. Nie wiemy o ile: o dziesięciolecia, o lata, czy o minuty. Na razie są odległe, ale się zejdą. Już więc w tej chwili, jakby zawczasu, prosimy Maryję, by modliła się za nami także w tamtej chwili, w chwili naszego konania, by nie było wówczas „po czasie”. I Ona to robi.
W godzinie śmierci wszyscy nas opuszczą. Nasi idole, których tak często chcemy naśladować, gwiazdy, które tak namiętnie uwielbiamy, politycy, których godzinami słuchamy. Obyśmy mieli szczęście, że będą przy nas wtedy nasi najbliżsi, ci, którzy nas naprawdę kochają. Różnie jednak może być. Zresztą i oni nie będą mogli przekroczyć z nami samego progu śmierci. Będzie Maryja!
Także więc i druga część modlitwy „Zdrowaś Maryjo” pełna jest Ewangelii. Przypomina nam ona o naszym losie i o danych nam obietnicach. Przypomina także, że nie jesteśmy na świecie sami, że jesteśmy Kościołem, czyli wspólnotą. Zawsze przecież mówimy tę modlitwę w liczbie mnogiej: „módl się za nami”. Nigdy: „módl się za mną”. Nawet, gdy jesteśmy w pojedynkę. To piękne, bo w ten sposób my - w modlitwie - przyjmujemy innych i inni, modląc się, przyjmują nas. My robimy im miejsce w naszym życiu, a oni nam w swoim.
Ewangeliczne przesłanie zawarte jest także w zakończeniu każdej różańcowej „dziesiątki”. Odmawiamy wtedy najprostszą modlitwę uwielbienia: „Chwała Ojcu i Synowi i Duchowi Świętemu. Jak była na początku, teraz i zawsze i na wieki wieków. Amen”. To modlitwa, w której już o nic nie prosimy, za nic nie dziękujemy, nie przepraszamy, niczego nie chcemy. Cieszymy się z wiary. Po prostu. Z tego, że jest Trójca Przenajświętsza: nasz Dom i nasza miłość. Ta krótka modlitwa jest zapowiedzią nieba. Tam i wtedy będziemy nieustannie uwielbiać Pana, wolni już od jakichkolwiek nieszczęść, trudności i problemów.
Ewangeliczne w różańcu jest w końcu i to, że Kościół od wieków związał z odmawianiem różańca tzw. tajemnice, w których medytujemy życie Chrystusa. To szczególnie wiecie wy, bo przecież z każdą z nich pozostajecie przez miesiąc. Od zmiany, do zmiany.
Bardzo was zachęcam, żeby choć przynajmniej przez chwilę rzeczywiście wspomnieć tajemnicę, która w danym miesiącu jest moja. Dobrze przeczytać odpowiedni fragment Ewangelii, czasem nawet jakiś dłuższy jej tekst, czasem duchowe rozważanie, a jeśli to niemożliwe, to wystarczy choćby ulotne wspomnienie. Chcieć na chwilę pobiec myślą do Nazaretu, Betlejem, nad Jordan, na Górę Tabor, do Wieczernika, Ogrójca, czy na Golgotę. Po prostu spotkać się z Ewangelią. Jak mówi św. Jan Paweł II: „zasmakować Ewangelii”.
A jednocześnie dobrze jest pomyśleć wtedy i o swoich tajemnicach radosnych, bolesnych, świetlanych, czy chwalebnych, choć tych ostatnich na ziemi nie jest za wiele.
To wszystko bardzo nas pogłębi, jeszcze bardziej zwiąże nas z życiem Chrystusa. My sami, co przypomniała dzisiejsza Ewangelia, staniemy się błogosławieni (por. Łk 11,28), będziemy pełniej i mocniej należeć do Chrystusa (por. Ga 3, 29), o czym przed chwilą powiedział nam św. Paweł. Odmawiając w ten sposób różaniec pozwolimy, aby Ewangelia nie tylko była obok nas, ale jakby w nas, by przez nas przepływała, oczyszczała nasz świat, nasze serca, nasze myślenie, nasze zamiary, byśmy stawali się coraz bardziej ewangeliczni.
Rozważajmy więc o Panu i Jego potędze, jak zachęcał nas do tego dzisiejszy Psalmista, zawsze szukajmy jego oblicza, pamiętajmy o cudach, które On uczynił, o Jego znakach, o wyrokach ust Jego (por. Ps 105,4-5).
Bracia i Siostry,
niemal w każdym objawieniu maryjnym znajdujemy wezwanie do odmawiania różańca i to codziennie. Maryi nie chodzi przecież o siebie, tylko o nas. O nasze dobre życie i o wieczne zbawienie.
Na fresku Michała Anioła w kaplicy Sykstyńskiej przedstawiającym Sąd Ostateczny, różaniec przedstawiony jest jak lina, po której można się wspiąć do nieba. Gdy Maryja objawia się w Aparecidzie, w Brazylii, ma różaniec na szyi, a gdy pojawia się przed Bernadettą Soubirous w Lourdes w 1858 roku odmawia różaniec razem z nią.
„Różaniec to miecz, powie o. Pio. Miecz przeciw złu, które chce nad nami zapanować. Trwanie z Maryją przy Jezusie uzbraja mnie do walki z moją słabością, pozwala z nadzieją ruszyć w bój o zachowywanie Ewangelii. Bywa, że czuję się wobec własnej słabości jak Dawid wobec Goliata. Wtedy różańcowe czuwania, mogą się stać moimi płaskimi kamykami, którymi, podobnie jak Dawid, zwyciężę przeciwnika”. A s. Łucja doda: „Różaniec jest najpotężniejszą bronią, jaką możemy się bronić na polu walki.(…). Jest najpiękniejszą modlitwą, jaką nauczyło nas niebo”.
Bierzmy więc ten miecz do rąk. Miecz, którego boi się diabeł. Tydzień ma sto sześćdziesiąt osiem godzin. odmówienie jednej tajemnicy różańca zajmuje niewiele więcej niż kwadrans. Nie żałujmy.
Raz jeszcze dziękuję wam, za to, że jesteście we wspólnotach Żywego Różańca. Niech on naprawdę ożywia nas samych i nasze parafie. Oby było nas jak najwięcej. Niech ta ewangeliczna modlitwa nieustannie uczy nas pokory. W niej jakby nie istniejemy. Nie widać nas, jesteśmy schowani za modlitewnymi, tak głębokimi formułami. A jednocześnie, my, których w tej modlitwie nie ma, stajemy się dzięki niej duchowo wielcy. Bóg bowiem „pysznym się sprzeciwia, a pokornym daje łaskę” (1 P 5,5).
Odmawiajmy różaniec jak najwierniej. Jest piękna opowieść, którą bardzo lubię, o pewnej kobiecie, która codziennie chodziła do kościoła. Ale w pewnym momencie w jej życiu zaczęły piętrzyć się trudności: mąż stracił pracę, dzieci przestały ją odwiedzać, a ona sama zaczęła niedomagać na zdrowiu. I tak przyszedł dzień, kiedy po raz pierwszy nie poszła na modlitwę, potem drugi i trzeci i kolejny. Po kilkunastu takich dniach odwiedził ją stary ksiądz. Wszedł do jej izby, wyjął z pieca kawałek rozżarzonego drewna, położył go na podłodze i patrzył. Patrzyła też kobieta. Drewno z początku było krwistoczerwone, potem stawało się coraz bledsze i bledsze i bledsze, aż w końcu zgasło zupełnie. Znad próchna unosiła się tylko szarosina strużka dymu. Po krótkim czasie zniknęła i ona. Zapadła cisza. A potem kobieta powiedziała tylko jedno słowo: zrozumiałam!
Obyśmy zrozumieli to i my. Bez wiernej modlitwy schładzamy się coraz bardziej, wypalamy, gaśnie w nas wewnętrzny ogień, a wypełnia chłód.
W drugiej połowie dziewiętnastego wieku, między czerwcem a wrześniem 1877 roku, w małej miejscowości Gietrzwałd, Maryja objawiła się trzynastoletniej Justynie i o rok młodszej Basi. Na pytanie kim jesteś, usłyszały: "Jestem Najświętsza Panna Maryja, Niepokalanie Poczęta”. Na pytanie czego żądasz, usłyszały: „życzę sobie, abyście codziennie odmawiali różaniec". A potem, gdy dziewczynki pytały o konkretne sprawy: o pokój na świecie, o powrót żołnierzy z wojny, o nawrócenie grzeszników, otrzymywały tylko jedną odpowiedź: „odmawiajcie różaniec”.
Czy macie dziś, Bracia i Siostry, jakieś pytania do Maryi? Jeśli tak, to wiecie jaka będzie odpowiedź!
„Któż ma czas – pytał w Fatimie papież Benedykt XVI – aby słuchać Bożego słowa i dać się zafascynować Jego miłością? Któż czuwa w noc zwątpienia i niepewności z sercem rozbudzonym na modlitwie? Kto oczekuje świtu nowego dnia, trzymając zapalony płomień wiary?”.
My bądźmy tymi ludźmi!
Amen.
+ Adrian J. Galbas SAC