Metropolita katowicki przewodniczył Mszy św. w intencji Ojczyzny w Uroczystość NMP Królowej Polski. W homilii mówił m.in. o tym, co pomaga w osiągnięciu bliskości z Maryją oraz o relacjach państwo-Kościół.
Przywołał nauczanie Soboru Watykańskiego II, który przestrzegał przed zewnętrznością maryjnego kultu. – Niech wierni pamiętają o tym – piszą ojcowie soborowi w Konstytucji Lumen Gentium – że prawdziwa pobożność nie polega ani na czczym i przemijającym uczuciu, ani na jakiejś próżnej łatwowierności, lecz pochodzi z wiary prawdziwej, która prowadzi nas do uznawania przodującego stanowiska Bogarodzicielki i pobudza do synowskiej miłości ku Matce naszej oraz do naśladowania Jej cnót” (KK 67). Tak więc wziąć Maryję do siebie, to przede wszystkim naśladować Ją w przyjęciu słowa Bożego i wprowadzaniu go w życie – mówił.
Abp Galbas zachęcał, by uznać w Maryi wzór człowieka, który odważnie mierzy się z trudami codzienności. – Wziąć Maryję do siebie, to także nabierać otuchy do codziennej duchowej walki, a taką jest zwyczajne życie człowieka. Przebiega ono w stałym napięciu pomiędzy Smokiem, a Niewiastą, między dobrem a złem. Przypomniał także, że w archidiecezji katowickiej trwają rekolekcje "Oddanie 33". – Można je rozpocząć w każdej chwili. Zachęcam do tego. Jest to piękny i sprawdzony sposób dzięki któremu Maryja stanie się nam bliższa i będziemy mogli szczerze i osobiście Jej powiedzieć: Maryjo, jestem przy Tobie, pamiętam, czuwam.
Odwołując się do obchodzonego w tym dniu Święta Konstytucji wyjaśnił też, na czym polega właściwie rozumiana relacja Kościoła i państwa. – Kościół nie chce też i nie może wyręczać władzy świeckiej, w tym, co do niej należy i nie może dać się wyręczyć władzy świeckiej w tym, co do niego należy. Nie może też rezygnować z krytykowania ewentualnych nieewangelicznych działań władzy w zamian za otrzymywane od niej przywileje. Przehandlowałby wtedy swoją misję i zdradził człowieka. Kościół nie potrzebuje ziemskich, państwowych zaszczytów, uznań i chwał. Nie chce też być traktowany przez nikogo jak wieczny złodziej, lub wieczny cwaniak. Albo jak wieczny żebrak. Kościół nie chce okradać państwa. Jeśli ktoś w Kościele działałby na szkodę państwa, musi być, jak każdy obywatel, sprawiedliwie osądzony, a jeśliby został uznany za winnego – sprawiedliwie ukarany.
Wskazywał na obszary współpracy pomiędzy Kościołem i państwem. – Jeśli jednak Kościół, wspomaga instytucje państwa w wielu działaniach, które do państwa należą, np. w ochronie zabytków i dzieł sztuki, rozwoju kultury, edukacji, w opiece zdrowotnej, opiece nad starszymi i osobami z niepełnosprawnością, to dlaczego nie miałby na tę działalność legalnie otrzymać pieniędzy, które nie są przecież od władzy, tylko od obywateli, którym i Kościół i władza doczesna chcą służyć? Władza nie produkuje przecież pieniędzy, tylko je dystrybuuje. Kościół nie chce więc dla siebie jakiś specjalnych przywilejów, z których trzeba byłoby go opiłowywać, ale nie chce też niesprawiedliwości. Nie chce być ponad prawem, ale nie chce też doświadczać nieprawości. Nie chce być traktowany na specjalnych zasadach, ale nie chce też być traktowany z pominięciem zasad. Nie chce być wrogiem władzy państwowej, ale też nie chce brać z nią ślubu. Z pewnością nie chce tego także władza.