Plany zakładają m.in. poprowadzenie nowej linii na terenie Mikołowa. Inwestycja budzi jednak od początku wiele kontrowersji związanych z procesem wywłaszczeń mieszkańców, którzy dziś kolejny raz licznie pojawili się pod gmachem Sejmu Śląskiego.
Protestujących, podobnie jak grupy parlamentarzystów i radnych (w tym gronie byli m.in. posłowie RP Ewa Kołodziej, Gabriela Lenartowicz i Tomasz Olichwer oraz radni Sejmiku Katarzyna Stachowicz i Grzegorz Wolnik), długo nie chciano wpuścić do Sali Marmurowej, gdzie odbywała się konferencja m.in. z udziałem pełnomocnika rządu ds. CPK Marcina Horały. Wejścia odmówiono także członkowi Zarządu Województwa Śląskiego Krzysztofowi Klimoszowi. Wejście było blokowane przez pracowników ochrony i policję.
- Jeśli jakikolwiek projekt, który ma finalnie zostać przekuty w inwestycję, stoi w kolizji z interesem społecznym, należy go zweryfikować. Tyle że ze stroną społeczną należy rozmawiać, a nie ludzi zwyczajnie zbywać. W praktyce mamy powrót do centralistycznej polityki, wizji państwa, które ma decydować za obywatela. Głos mieszkańców regionu musi wybrzmieć. Dlatego w ramach sejmiku województwa powstała Komisja Doraźna dotycząca CPK. Nie chcemy być biernym obserwatorem krzywdy, jaka ma spotkać ludzi. Dzisiejszy protest pokazuje, że problem jest ogromny, a frustracja mieszkańców, zresztą jak najbardziej uzasadniona, narasta - ocenia marszałek województwa Jakub Chełstowski.
- Budowa Kolei Dużych Prędkości w ramach Centralnego Portu Komunikacyjnego od początku budzi kontrowersje i sprzeciw tysięcy mieszkańców, którym grozi wywłaszczenie. Aby rozwiązać problem, potrzebne są dialog i wsłuchanie się w głos społeczny. Trudno jednak o merytoryczną dyskusję, gdy na konferencję z udziałem przedstawicieli rządu nie tylko nie zostaje wpuszczony członek zarządu województwa, ale utrudnia się to mieszkańcom obawiającym się o swoje domostwa w związku z realizacją tej inwestycji. Nikt nie pyta ich o zdanie, co stoi w kolizji z zasadami obowiązującymi w demokratycznym państwie. W mojej ocenie, mamy do czynienia z ignorancją, zamiast rozmowy i wspólnego szukania rozwiązań. Jestem mocno rozczarowany taką postawą - mówi K. Klimosz.
- Publiczne inwestycje mają służyć mieszkańcom, ale nie można ich realizować na ludzkiej krzywdzie. Pomijanie racji mieszkańców, którym grozi wywłaszczenie, zaś rekompensaty nie pokrywają faktycznej wartości majątku, to po prostu bezduszność. Protesty mieszkańców przybierają na sile, ale rządzący nie są zbyt chętni do rozmów z ludźmi. Zdają się być głusi na ich obawy, a wręcz strach przed jutrem. Sposób, w jaki próbuje się to realizować, pozostawia wiele do życzenia - zaznacza radna sejmiku Katarzyna Stachowicz.
Podczas konferencji eksperci CPK wskazali wariant W72, który przewiduje budowę nowych stacji kolejowych m.in. w Żorach Północnych i Mszanie. Projekt miałby zapewnić włączenie do sieci kolejowej 90-tysięcznego Jastrzębia-Zdroju, czyli największego dziś miasta w Polsce bez dostępu do kolei. Wybrany wariant z przebiegiem na terenie Mikołowa wzdłuż istniejącej linii nr 140 Katowice wiąże się jednak z koniecznością wyburzeń domów, co budzi sprzeciw lokalnej społeczności.
- Tak zwana granatowa linia poprowadzona przez centrum Mikołowa zakłada wyburzenie 147 domów i 317 mieszkań. To samo jest w Orzeszu, Czerwionce-Leszczynach czy nawet w Katowicach. W imię czego ludzie mają godzić się na wywłaszczenie? - nie kryje oburzenia Ewa Chmielorz, reprezentująca społeczny komitet mieszkańców.
Na następnej stronie publikujemy stanowisko CPK w tej sprawie przesłane przez Zespół prasowy CPK: