Już 25 lat działa w Katowicach Dom Świętego Józefa, czyli dom księży emerytów. Jego mieszkańcy i goście świętowali 21 czerwca.
Przy okazji świętowania arcybiskup Wiktor Skworc wspominał, że decyzja o budowie tego domu zapadła już w pierwszej połowie lat 80. XX wieku. Diecezja katowicka chciała w ten sposób zabezpieczyć losy księży w jesieni życia.
Równocześnie jednak diecezja zamierzała zaprosić do Katowic zakon klauzurowy sióstr karmelitanek. – W związku z tym było takie rozważanie: od czego rozpocząć? Czy od karmelitanek, czy od domu księży emerytów? Ostatecznie decyzja zapadła na rzecz karmelitanek, z przekonaniem, że kiedy wybudujemy klasztor, to zostanie niejako uruchomione zaplecze modlitewne. A wtedy budowa domu księży emerytów może być dziełem łatwiejszym. To oczekiwanie się spełniło, bo dzięki Bożej Opatrzności otrzymywaliśmy bardzo mocną pomoc – mówił w czasie obchodów 25-lecia abp Skworc.
Od 34 do ponad 90 lat
Wielkiego wsparcia udzieliły tej budowie m.in. siostry wincentki z Paderborn i diecezja Moguncja. – To przyspieszyło ukończenie budowy o mniej więcej dwa lata. Siostry wincentki nie tylko udzieliły nam pomocy, ale też przyjęły do siebie siostry elżbietanki, żeby je przeszkolić, jak należy taki dom nowocześnie prowadzić – wspominał arcybiskup.
Dom księży emerytów powstał na miejscu dawnych baraków należących do diecezji katowickiej. Decyzję o jego budowie podjął ówczesny arcybiskup Damian Zimoń. Ks. Wiktor Skworc był w to dzieło zaangażowany jako wikariusz generalny i ekonom diecezji.
Dom został poświęcony 21 czerwca 1997 roku. Jego pierwszym mieszkańcem został ks. Jerzy Leichmann rodem z Chorzowa. Był to ksiądz z pokolenia, które doświadczyło jeszcze prześladowań Kościoła w czasach stalinowskich. W młodości, zanim jeszcze wstąpił do seminarium, spędził cztery miesiące w areszcie za przynależność do Sodalicji Mariańskiej. Był proboszczem w Starym Bielsku, w Kochanowicach i w Stanowicach. W 1997 roku zamieszkał w domu księży emerytów, a wkrótce dołączyli do niego kolejni duchowni.
Mieszkańcy tego domu nadal pracują, dopóki pozwalają im na to siły – pomagają w różnych parafiach archidiecezji, spowiadają, głoszą rekolekcje. Dziś opiekę w tym miejscu znajduje 52 księży: 30 w głównym budynku, 17 w mieszkaniach dla księży profesorów i pięciu, których stan zdrowia wymaga nieustannej opieki. Najmłodszy dotychczasowy mieszkaniec miał 34 lata. Najstarszy przekroczył 90 lat. Był i taki przypadek, że ksiądz potrzebował pomocy, wyszedł z choroby i wrócił do duszpasterstwa. Personel tworzą siostry elżbietanki i osoby świeckie.
Cieszyć się każdym etapem
Mszy św. z okazji jubileuszu przewodniczył w kaplicy Domu św. Józefa abp Wiktor Skworc. Wraz z nim odprawiali abp Adrian Galbas i bp Grzegorz Olszowski, ks. dyrektor Łukasz Stawarz z poprzednimi dyrektorami, a także mieszkańcy domu. I to nie tylko ci sprawni, bo na balkonie kaplicy było też pięciu księży, którzy korzystają z wózków inwalidzkich. Przejmująca byłą chwila, gdy jeden z nich z wysiłkiem wznosił dłoń w czasie Przeistoczenia i wraz z innymi kapłanami wypowiadał formułę konsekracji.
Abp Skworc mówił w homilii, że ksiądz jest wezwany, żeby swoje życie, zwyczajne i szare, dotknięte przemijaniem, chorobą, cierpieniem, samotnością i śmiercią, czynić liturgią, ofiarą Bogu miłą i przyjemną. – Paul Evdokimow pisał, by Mszę Świętą przemieniać w Mszę życia. W tym kontekście wszystko, co kapłan czyni poza liturgią Kościoła, może stać się nieustanną ofiarą, dziękczynieniem i chwaleniem Boga. W ten sposób każda chwila już nie ucieka w przeszłość, lecz zostaje zatrzymana i utrwalona, gdyż trwa przed Bogiem, staje się wiecznością – powiedział arcybiskup.
Przypomniał, jak Jan Paweł II modlił się słowami świętego Piotra: „Iube me venire ad te”, czyli „Każ mi przyjść do ciebie”. – Jest to najgłębsze pragnienie ludzkiego serca, nawet wówczas, gdy człowiek nie jest tego świadomy. Pozwól, o Panie życia, abyśmy to sobie wyraźnie uświadomili i umieli cieszyć się każdym etapem naszego życia jako darem niosącym bogate obietnice na przyszłość – stwierdził abp Skworc.