W czasie seminaryjnej formacji patronem ich rocznika był Jan XXIII. Poznajcie drogę do kapłaństwa i motywacje, jakie kierowały nowo wyświęconymi przy wyborze hasła prymicyjnego.
ks. Daniel Stolarz
ur. 5.02.1994 Mikołów
parafia zamieszkania: Matki Bożej Fatimskiej, Mysłowice-Wesoła
hasło prymicyjne: Ukochałem cię odwieczną miłością (Jr 31,3)
Ciężko wskazać w moim życiu konkretny moment, kiedy Pan Jezus wezwał mnie na drogę powołania kapłańskiego. Wszystko nastąpiło w jakiś naturalny sposób. Kiedy spoglądam na czas przed seminarium, a także formacji seminaryjnej, to widzę, jak Pan prowadził mnie krok po kroku.
Początek świadomej drogi wiary i relacji z Panem Bogiem, przejście z wiary bardziej tradycyjnej w wiarę żywą i świadomą, nastąpił w dość nietypowy sposób, jak na chłopaka. Otóż, pierwszą wspólnotą, do jakiej trafiłem, były... Dzieci Maryi, które raczej kojarzą się z grupą dla dziewcząt. Było to w drugiej gimnazjum. Po Mszy szkolnej czekałem przed kościołem na przyjaciela, który był ministrantem. W międzyczasie na placu przy salkach parafialnych zaczęły gromadzić się właśnie "maryjki". Kiedy przyjaciel do mnie dołączył, stwierdziliśmy, że dla żartów pójdziemy na "maryjkowe" spotkanie. I to jedno spotkanie przerodziło się w prawie roczny pobyt w Dzieciach Maryi. Później, pod koniec roku szkolnego, przeszliśmy do oazy. W połowie III klasy gimnazjum w ferie zimowe pojechałem do Brennej-Leśnicy na Oazę Ewangelizacji. Tam po raz pierwszy w sposób żywy doświadczyłem Bożej miłości i ogłosiłem Jezusa moim Panem i Zbawicielem. Ten wybór okazał się kluczowy dla mojego życia i zaczęła się piękna przygoda z Chrystusem, która trwa do dziś. Na koniec trzeciej gimnazjum zostałem ministrantem. I tak poprzez formację w oazie i ministrantach Pan Jezus przyciągał mnie coraz bardziej do siebie i Kościoła. Z chłopca, który siadał w czasie Mszy gdzieś w kącie na chórze, sprawiał, że byłem coraz bliżej ołtarza.
W połowie technikum zaczęły pojawiać się poważniejsze myśli o kapłaństwie, a pragnienie czegoś więcej stawało się silniejsze. Pojawił się tylko dylemat, gdzie pójść: seminarium diecezjalne czy franciszkanie? Jeździłem na rekolekcje powołaniowe i z seminarium diecezjalnego, i z franciszkańskiego centrum młodzieżowo-powołaniowego Trzej Towarzysze. Ostatecznie wybór padł na seminarium diecezjalne. I tak do końca nie jestem w stanie wytłumaczyć, dlaczego. To tak, jak pisał św. Jan Paweł II: dar i tajemnica. Czas seminarium był piękny, choć bywało bardzo ciężko. "Po drodze" były też liczne staże, które poszerzały horyzonty (hospicjum Cordis, szkoła podstawowa i technikum, parafie Ducha Świętego w Tychach i Matki Kościoła w Jastrzębiu-Zdroju). Każde z miejsc i napotkanych osób wniosły coś do mego życia i dały wiele dobrego. Po drugim roku byłem też na urlopie dziekańskim, w czasie którego pracowałem w wydawnictwie i hurtowni Emmanuel. Seminarium wydaje się czasem długim, ale minęło bardzo szybko. Jestem wdzięczny Panu za to, że prowadził mnie aż do tej pory i, jak ufam, będzie prowadził.
Wybrałem hasło prymicyjne: "Ukochałem cię odwieczną miłością". Jest to fragment z Księgi Proroka Jeremiasza (Jr 31,3). Słowo to bardzo poruszyło mnie na którychś rekolekcjach w czasie seminarium. Wydawało mi się, że już znam Jezusa, że jestem blisko Boga. Ale w czasie tych rekolekcji zrozumiałem, że stworzyłem wokół mojego serca mury i nie chcę dopuszczać Boga tak blisko. Ten fragment skruszył mury i pozwolił na nowo przyjąć miłość Boga. Zrozumiałem wtedy, że Pan kocha mnie odwiecznie, że kocha stale i zawsze chce być blisko mnie. Chciałbym w swojej posłudze prowadzić ludzi do Boga, pomagać im w doświadczeniu Jego miłości i uwierzeniu w Jego miłość. Ten fragment jest więc niejako świadectwem, które wypływa z żywego doświadczenia Boga i Jego miłości. Ma mi też o tym doświadczeniu przypominać.