Arcybiskup koadiutor archidiecezji katowickiej rozpoczął Wielki Post Mszą św. w kościele pw. Podwyższenia Krzyża Świętego i Matki Bożej Uzdrowienia Chorych na os. Tysiąclecia w Katowicach.
W homilii stwierdził, że wskutek wojny pokutny dzień, jakim jest Środa Popielcowa, w tym roku jest bardziej przejmujący. - Dotychczas o wojnie słyszeliśmy. Działa się w gdzieś w Syrii, w Libanie, w Etiopii, w Wenezueli, w Iraku. Działa się "gdzieś". Dziś dzieje się kawałek stąd. Już nie tylko o niej słyszymy, ale już ją słyszymy. Boimy się, że może nawet za chwilę zobaczymy ją nie tylko za ekranami naszych smartfonów, ale z naszych okien - mówił.
Przywołał pokutny gest posypania głów popiołem i wypowiadane przez kapłana słowa: "Prochem jesteś i w proch się obrócisz" oraz: "Nawracajcie się i wierzcie w Ewangelię". - Pierwsze zdanie mówi o czymś, co jest niezależne od nas - zaznaczył. - Jesteśmy śmiertelni. Przemijamy. Dziś grudka popiołu na czoło, jutro grudka ziemi na trumnę i to samo zdanie: "Prochem jesteś i w proch się obrócisz" - kontynuował abp Galbas. Dodał, że dopiero drugie wypowiadane dziś zdanie - "Nawracajcie się i wierzcie w Ewangelię" - nakierowuje człowieka na Boga i niesie nadzieję. - Bolesna konfrontacja z tym, co przemija, nie musi nas doprowadzić do rozpaczy, przeciwnie - może być drogą do nadziei, może pomóc nam otworzyć się na to, co nie przemija, a raczej na Tego, który nie przemija - wyjaśniał.
Arcybiskup Galbas przestrzegał przed pokusą nieszczerej, wręcz szyderczej modlitwy o pokój. - Tak byłoby wówczas, gdybyśmy jednocześnie byli ludźmi niepokoju lub nawet wojny. Usta pacyfistyczne, a serce wojenne! - mówił. - Bo czy mogę spokojnie prosić Pana o pokój w Ukrainie, uczestniczyć w pokojowych protestach (co skądinąd jest jak najbardziej słuszne!), a potem wrócić do domu i zrobić wojnę najbliższym?! Sterroryzować ich swoim gniewem, napaść na nich z furią... Zrobić wielką wojnę o małe sprawy? - pytał retorycznie.
Stwierdził, że "każda wielka wojna idzie z tej małej: wojny na słowa, na gesty, na brak słów i na brak gestów". - Tak samo wielki pokój - ten światowy, domowy, ten nasz, bierze się z tego małego pokoju, wewnętrznego, z pokoju uspokojonego serca, które jest poukładane, które jest jednoznaczne, ukierunkowane, a nie rozszarpywane coraz to nowymi impulsami, chimerami, wpływami i nastrojami. Takie to ważne, byśmy modląc się dziś o pokój, nie byli hipokrytami - powiedział.
Ciąg dalszy na następnej stronie: