Arcybiskup koadiutor archidiecezji katowickiej rozpoczął Wielki Post Mszą św. w kościele pw. Podwyższenia Krzyża Świętego i Matki Bożej Uzdrowienia Chorych na os. Tysiąclecia w Katowicach.
Zachęcił do wkroczenia na drogę postu, prawdziwej pokuty i pojednania. - Przejmująco brzmi wezwanie św. Pawła: "W imię Chrystusa pojednajcie się z Bogiem", czyli nawróćcie się - mówił. - I przejmująco brzmi wezwanie proroka Joela, byśmy to zrobili naprawdę szczerze i głęboko: rozdzierali nie tylko nasze szaty, nie tylko to, co zewnętrzne, ale rozdarli serca - dodał po chwili.
Wskazał, że jedną z błogosławionych dróg prowadzących do nawrócenia jest "dość ośmieszony w tych czasach" post. - W piątek nie jemy szynki, tylko pyszne sery i bar sałatkowy. Przecież to nie jest żaden post, tylko zmiana menu. Zakpiliśmy z postu, jak zresztą z wielu innych fundamentów naszej wiary, zrobiliśmy z niego jakąś smutną karykaturę i - co najgorsze - przestało nam to przeszkadzać - zaznaczył abp Galbas. Stwierdził, że "post ma sens". - Ograniczenie lub nawet chwilowa rezygnacja z czegoś, co jest dobre i co służy naszemu życiu, pomaga nam w walce z grzechem, pomaga wejść w głębszą zażyłość z Bogiem - mówił.
Przekonywał, że "post jest wyśmienitym sprzymierzeńcem pokory, a zagorzałym wrogiem pychy". - Pycha koncentruje nas na sobie, post uczy nas nad sobą panować, uśmierzając nasze zachcianki. Zachęcam więc albo do podjęcia realnego postu, albo do niepodejmowania go w ogóle. Takie duchowe ciuciubabki są upokarzające - powiedział.
Zaproponował konkretne formy postu. - Może to być post podniebienia, gdy jemy mniej, albo post oczu, gdy jest np. mniej internetu albo mniej telewizora, albo post języka, gdy jest mniej rozmów o niczym, a więcej tych o czymś. Słowem - trochę się odtruć, odłożyć głupoty i ograniczyć rzeczy dobre, sensowne, ale może niekonieczne. Jeśli się okaże, że nie możemy tego zrobić przez 40 dni, to znak, że być może nasza wola bardzo osłabła, a nasze przywiązania są bardzo rozpanoszone - stwierdził.
Zaapelował, żeby był to "rzeczywiście Wielki Post, a nie tylko długi post, jakiś, a nie jako taki, czy byle jaki". - Bądźmy wielkopostnymi chrześcijanami, a nie wielkopostnymi ciamajdami. A wtedy, gdy w Noc Paschalną usłyszymy hymn o mocy Boga, która "oddala zbrodnie, z przewin obmywa, przywraca niewinność upadłym, a radość smutnym", to zrozumiemy i odczujemy, że to nie jest jakaś kościelna przyśpiewka, ale że to jest o nas - zakończył.