Zakończyła się wizyta w Katowicach kard. Marcello Semeraro, delegata papieskiego na beatyfikację ks. Jana Machy. Przed wyjazdem prefekt Kongregacji Spraw Kanonizacyjnych w rozmowie z rzecznikiem archidiecezji katowickiej podsumował swój kilkudniowy pobyt w Polsce.
ks. Tomasz Wojtal: Księże Kardynale, chciałbym poprosić o kilka słów podsumowania beatyfikacji ks. Jana Franciszka Machy. Co zabiera Ksiądz Kardynał ze sobą do Rzymu po tych kilku dniach pobytu w Polsce, na Śląsku?
kard. Marcello Semeraro: Każda beatyfikacja jest zawsze niczym iskra świętości, którą można uchwycić. Do Rzymu wracam duchowo ubogacony. Przede wszystkim dzięki dostrzeżeniu wewnętrznej harmonii w dążeniu do świętości, wyrażonym w życiu ludu Bożego, który odnajduje się w tym – niewątpliwie dramatycznym – świadectwie [męczeństwa ks. Jana]. Pokazuje to, raz jeszcze, że w świetle zmartwychwstania nie ma dramatycznych okoliczności, które mogłyby nas zniechęcić lub przeszkodzić nam w stawaniu się świadkami Chrystusa.
Podczas mojego pobytu w Polsce spotkałem Kościół, który nie tylko dobrze przygotował się do beatyfikacji, ale też bardzo dobrze przygotował samo wydarzenie. Niektórzy moi przyjaciele z Rzymu, którzy uczestniczyli w beatyfikacji dzięki transmisji telewizyjnej, podkreślali piękno liturgii oraz czynne uczestnictwo wiernych. Katedra była wypełniona wiernymi i rzeczywiście można było odczuć modlitwę i prawdziwe zaangażowanie. W tym miejscu chciałem raz jeszcze podziękować abp. Wiktorowi, biskupom pomocniczym i wszystkim ich współpracownikom za otwartość i życzliwość. Doświadczyłem braterskiej wspólnoty Kościoła.
Dzięki posłudze Księdza Kardynała archidiecezja otrzymała dar nowego błogosławionego. Zdajemy sobie sprawę, że jest to też dla nas zadanie na przyszłość. O czym powinniśmy pamiętać w związku z życiem ks. Jana Machy?
To prawda. Każdy dar, który otrzymujemy od Pana, niesie ze sobą konkretne zadania. To, co charakterystyczne w świadectwie tego błogosławionego, to fakt, że pokazał to, o czym czytamy w Liście św. Jakuba – że nie można powiedzieć, że kochamy Boga, którego nie widzimy, jeśli nie kochamy bliźniego, którego widzimy. Błogosławiony ks. Jan Macha został skazany na śmierć za oddanie się na służbę bliźnim, powiedzielibyśmy – za uczynienie daru z siebie. To, co charakterystyczne, to fakt, że ten dar z siebie został dostrzeżony przez prześladowców, którzy przemocą chcieli zgładzić jego życie – nie jako altruizm czy wielkoduszność, ale został dostrzeżony i właśnie przez to uznany za niebezpieczny, jako świadectwo ukrzyżowanego i zmartwychwstałego Chrystusa.
Wśród przekazanych darów znalazł się obraz nowego błogosławionego. Roman Koszowski / Foto GośćCo, zdaniem Księdza Kardynała, błogosławiony Jan Macha ma do przekazania dzisiejszemu człowiekowi?
Dzisiaj, szczególnie na Zachodzie, dostrzegamy silną pokusę rozdzielenia wiary od życia, słów od czynów. Tymczasem to właśnie przezwyciężenie tego rozdwojenia pomiędzy mówieniem a działaniem czyni nas wiarygodnymi i prawdziwymi świadkami Chrystusa. Bardzo aktualny wydaje się tekst św. Ignacego z Antiochii, według którego o wiele lepiej jest milczeć i czynić, niż mówić i nie czynić. Nowy błogosławiony uczy nas, że trzeba „dopasować” słowa do świadectwa życia.
Ksiądz arcybiskup zapowiedział, że ks. Jan Franciszek Macha będzie patronem naszego śląskiego seminarium. Także świat, w którym żyjemy, potrzebuje świętych i odważnych duchownych…
Bardzo wzruszająca była dla mnie Msza św., którą celebrowaliśmy w seminarium duchownym. Zobaczyłem wspólnotę młodych ludzi, przygotowujących się do kapłaństwa, którzy patrzą na ks. Machę nie tylko jak na swojego nowego patrona, ale przede wszystkim jak na przykład do naśladowania. Nowym pokoleniom, ale i nam wszystkim potrzeba takich pocieszających i umacniających świadectw. Szczególnie teraz, gdy w wielu miejscach szczególnie w Europie podkreśla się przede wszystkim błędy, wady i ograniczenia duchownych. Zobaczyć siłę i męstwo tego młodego kapłana dla nas wszystkich może być prawdziwym umocnieniem.
Jako prefekt Kongregacji Spraw Kanonizacyjnych „zawodowo” zajmuje się Ksiądz Kardynał świętością, niemal na co dzień styka się z przykładami różnych świętych. Jak należy rozumieć pojęcie świętości?
Świętość to nie jest wysiłek, świętość to przede wszystkim odpowiedź. Jesteśmy niczym opiłki żelaza, które przyciągane są przez silny magnes – silny magnes, którym jest życie i świadectwo Chrystusa. Świętość jest zbliżaniem się do Chrystusa. Tu nie chodzi o heroizm samego człowieka. Po ludzku święci nie zawsze czynili wielkie rzeczy. Oni przede wszystkim pozwalali ubogacać się Bogu, a przez to także innych ubogacali swoim świadectwem.