W Roku św. Józefa członkowie Żywego Różańca pielgrzymowali do sanktuarium św. Józefa w Rudzie Śląskiej. To także miejsce duszpasterskiej posługi sługi Bożego ks. Jana Machy, którego beatyfikacja odbędzie się 20 listopada w katowickiej katedrze.
Czciciele Matki Bożej Różańcowej wypełnili rudzki kościół sztandarami, modlitwą oraz śpiewem. Centralnym punktem X jubileuszowej pielgrzymki była Msza św. pod przewodnictwem metropolity katowickiego, który w homilii mówił m.in. o wadze modlitwy różańcowej, budowanej na wszystkich podstawowych tajemnicach naszej wiary. – Przeżywaliśmy je szczególnie intensywnie w czasie szczytu pandemicznego zagrożenia, gdy o godz. 20.30 gromadziliśmy się w naszych mieszkaniach i domach z różańcem w ręku, tworząc jeden wielki łańcuch modlitwy i solidarności – przypomniał arcybiskup Skworc.
Metropolita nawiązał do charytatywnej działalności przyszłego śląskiego błogosławionego, która stała się powodem jego aresztowania i męczeńskiej śmierci. – Będąc blisko swoich parafian, ks. Jan Macha już w pierwszych miesiącach niemieckiej okupacji dostrzegł przerażającą biedę, dotykającą wiele rodzin, zwłaszcza tych, którym brutalność wojny i okupacji zabrała najbliższych – podkreślił.
Wykraczająca poza parafię akcja charytatywna została zauważona i uznana za niebezpieczną przez Niemców. – Wrogość okupantów wobec ks. Jana budziło to, że potrafił jednoczyć wokół siebie ludzi. Jednak zasadniczym motywem była wrogość wobec wartości chrześcijańskich, a takimi niezmiennie są miłość, miłosierdzie, przebaczenie i solidarność – wyliczał.
Idiota albo święty
Arcybiskup zwrócił uwagę na niezachwianą odwagę i wytrwałość młodego księdza w obliczu przemocy ze strony gestapo. – Świadkowie jego więziennej gehenny, nie rozumiejąc tego, że – jak Jezus – wybaczał prześladowcom, powiedzieli o nim: „To albo idiota, albo święty” – przypomniał, dodając, że siły do tej na wskroś ewangelicznej postawy, ks. Macha czerpał „z wierności przymierzu jakie zawarł z Bogiem i z przekonania, że jego Mistrz nie zostawi go bez pomocy”.
Przykładem tej wierności jest m.in. różaniec, zrobiony z włókien siennika, który po śmierci został przekazany rodzinie. Ta szczególna relikwia została przywieziona także do Rudy Śląskiej i pokazana zgromadzonym pielgrzymom. – Po raz kolejny okazała się moc modlitwy różańcowej, bo to ks. Jan Macha stał się moralnym zwycięzcą w tej nierównej walce miedzy wiarą a niewiarą, co objawiło się najbardziej w jego testamencie napisanym na kilka godzin przed śmiercią – zaznaczył.
Ciąg dalszy na następnej stronie: