Słowo bp Adama Wodarczyka do mężczyzn z nabożeństwa majowego w piekarskiej bazylice 30 maja.
Umiłowani w Chrystusie,
Ojcowie, Mężowie, Młodzieńcy, Wdowcy!
Drodzy Mężczyźni!
Nasze tegoroczne pielgrzymowanie do Piekarskiej Pani, Śląskiej Lekarski, Matki Sprawiedliwości i Miłości Społecznej, powoli dobiega końca. Tradycyjnie na zakończenie celebrujemy nabożeństwo majowe, w czasie którego będziemy śpiewać litanię loretańską. Wśród wezwań, które za chwilę staną się treścią naszej medytacji nad obecnością i znaczeniem Maryi w życiu Kościoła i w życiu każdego z nas, znajdą się słowa, które głoszą, że Maryja jest „przyczyną naszej radości”. Myślę, że jest to wezwanie szczególnie warte naszego namysłu w czasach, kiedy Ojciec Święty Franciszek w tytule niemal każdego swojego dokumentu adresowanego do wierzących i świata całego pisze o radości: Evangelii gaudium, Amoris laetitia, Gaudete et exsultate. Z drugiej strony wielu z nas niemal codziennie myśli, że dzisiaj raczej trudno znaleźć powody do radości: przecież ciągle trwa pandemia koronawirusa, która tak bardzo nas wszystkich dotknęła cierpieniem i różnorakimi trudnościami. Widzimy też, jak wielu ludzi doświadcza osłabienia w wierze, szczególnie dotyczy to ludzi młodych. Jesteśmy też zatroskani o rodziny, które przeżywają wiele problemów i kryzysów. Na dodatek wiele ataków, czasem zasłużonych, ale nieraz też bardzo niesprawiedliwych spada bezpośrednio na Kościół. W końcu wśród ludzi pojawiło się wiele podziałów i sporów, które sprawiły, że papież Franciszek przypomina nam, ze wszyscy jesteśmy braćmi. Niszczy się też świadomie lub nieświadomie wszelkie autorytety i duchowe wartości. Ta krótka i wyrywkowa litania naszych współczesnych problemów, będąca jakby w opozycji do wezwania do radości płynącym od papieża Franciszka, zachęca nas, by przed wyruszeniem w drogę powrotną do naszych domów zastanowić się, czy rzeczywiście w czasach w których żyjemy, Maryja jest dla nas „przyczyną naszej radości?”
Przyniósł pokój i radość
To wezwanie z litanii loretańskiej zdaje się nam uświadamiać, że nie tylko cierpienie, ale także radość jest częścią ludzkiego losu na ziemi. Kiedy autorzy natchnieni Biblii piszą o radości, nie chodzi im o śmiech, ale o stan pogody ducha, który rodzi się z osobistego przeżywania szczęścia. Nie musi on uwidaczniać się w słowach czy zewnętrznych gestach. Maryja jest przyczyną tak rozumianej radości, gdyż zgodziła się być Matką Jezusa, który przyszedł na świat, aby przynieść ludziom pokój i radość. Uczynił to, zbawiając wszystkich ludzi czyli uwalniając ich od ciężaru grzechów i objawiając tajemnicę Boga, który jest Jeden w Trójcy Osób. Tym samym przyniósł wszystkim nam, którzy uwierzyliśmy Jemu i w Niego, szczęście. Najświętsza Maryja Panna poprzez swe współdziałanie w tajemnicy Wcielenia Słowa czyli Narodzenia naszego Pana Jezusa Chrystusa, stała się przyczyną czyli początkiem naszej radości, która trwa już od ponad 2000 lat. Uwidoczniło się to już wtedy, gdy Maryja weszła do domu swej krewnej Elżbiety w scenie nawiedzenia. Elżbieta powiedziała wtedy: „Poruszyło się z radości dzieciątko w moim łonie” (Łk 1,44).