- Do zobaczenia w tym Sanktuarium, któremu na imię Miłość - żegnał zmarłego ks. Henryka Foika arcybiskup Wiktor Skworc.
Prawie stu kapłanów stanęło dziś przy ołtarzu. Wszystkich parafian, przyjaciół i znajomych zmarłego kapłana brzeziński kościół nie pomieścił. Na trumnie znalazły się kielich, stuła i mszał. To, co w życiu ks. Henryka było najważniejsze. Obok niej duże zdjęcie. Ksiądz Henryk z delikatnym uśmiechem patrzył z niego na zebranych. Ten uśmiech był jego znakiem rozpoznawczym.
– Motto, które miał przy drzwiach mieszkania, brzmiało: życia nie można brać na serio, bo się z niego i tak nie wyjdzie żywym. Świętując pięć lat temu swoje 50. urodziny, mówił, że to była próba generalna przed pogrzebem – wspominał w czasie homilii ks. Zdzisław Brzezinka, przyjaciel zmarłego kapłana. Nawiązując do odczytanej Ewangelii o uczniach zdążających do Emaus, powiedział, że ks. Henryk dotarł do swojego Emaus. – Dotarł do kresu drogi, na nieustającą Eucharystię, gdzie spotyka się Boga i się Go poznaje, gdzie się doświadcza Jego bliskości, gdzie otwierają się oczy i już wszystko się wie.
Hasłem prymicyjnym ks. Foika były słowa: „Świętymi bądźcie, jak i Ja jestem święty”. Przy parafii w Brzezinach rozkrzewił niezwykły kult świętych i błogosławionych, sprowadzając do parafii relikwie 130 z nich. – On nie kolekcjonował świętych: on szukał i pragnął świętości. Lubił się otaczać świętymi. On się w ich towarzystwie dobrze czuł – mówił ks. Brzezinka. Kończąc homilię, zwrócił się do zmarłego kapłana: „Heńku, przyjacielu, będzie nam ciebie brakowało”.
Do tematu świętości nawiązał też w swoim słowie pożegnania abp Wiktor Skworc: – Jan Paweł II mówił w Nowym Sączu, że święci pociągają innych do świętości. Myślę, że to był motyw spotkania ks. Henryka ze świętymi. Wiedział, że człowiek ochrzczony jest powołany do świętości.
Metropolita przypomniał też starania proboszcza, aby parafia Najświętszego Serca Pana Jezusa stała się sanktuarium. – Te marzenia w jakimś sensie się spełniły. Teraz, kiedy wszedłeś do tego Sanktuarium, którym jest Bóg, to na pewno przez przebite serce Jezusa. O tym Sanktuarium, do którego wszyscy zmierzamy, niewiele możemy powiedzieć, ale możemy powiedzieć jedno: że Bóg ma imię. To imię to Miłość. Do zobaczenia w tamtym Sanktuarium, któremu na imię Miłość.
Ksiądz Henryk spoczął na cmentarzu parafialnym w Brzezinach Śl.