Jedną z najbardziej upokarzających rzeczywistości jest bankructwo. Mieć i nagle nie mieć. W jednej chwili stracić wszystko. Stwierdzić, że nie ma już niczego, na czym można budować. To koszmar, który śni się wielu. I rzeczywistość, która staje się udziałem niewielu.
A jednak tej przestrzeni poświęcił cykl swoich obrazów profesor Lech Kołodziejczyk, artysta świętujący w tym roku 40-lecie pracy twórczej. Kilkadziesiąt barwnych płócien, nabrzmiałych wprost od barw i światła, można od dziś oglądać w katowickiej Galerii Sztuki Współczesnej "Fra Angelico" w Muzeum Archidiecezjalnym.
Nie można przejść obojętnie obok prac Lecha Kołodziejczyka Aleksandra Pietryga /Foto Gość Po przekroczeniu progu galerii uderza nas intensywność światła, koloru, materii i w ogóle intensywność wszystkiego. Jakbyśmy znaleźli się w oku cyklonu, we wnętrzu gorącego krateru, w samym centrum wielkiego wybuchu. Wystawa nosi tytuł "Pamięć czasu - malarstwo w czasach bankructwa duchowego". Odbiorca odnosi wrażenie, że ów "nadmiar" jest niejako przeciwwagą, swojego rodzaju antidotum, dla ubóstwa duchowego, które opanowało świat i serce człowieka.
Nie można przejść obojętnie obok prac prof. Kołodziejczyka. Jego obrazy odzwierciedlają wewnętrzne przeżycia, doznania, uczucia. Z niezwykłą siłą przyciągają oczy, "wciągają" odbiorcę w głąb emocji i wyobraźni artysty. - Wyobraźnia pokonuje nasze ogromne ograniczenia, przekracza czas i przestrzeń, obficie wypełnia nasze życie wewnętrzne, jego duchowe przestrzenie - twierdzi Lech Kołodziejczyk. - Wyobraźnia jest niezbywalnym elementem każdego procesu twórczego.
Artysta przestrzega też przed wyobraźnią na usługach próżności, narcyzmu i egoizmu. Taka wyobraźnia jest jak źle nastrojony instrument, z którego nie wydobędą się dźwięki czyste i harmonijne. Zdaniem malarza tylko postawa pełna pokory, umiejętności wycofania się, słuchania wewnętrznego głosu, stwarza przestrzeń dla wyobraźni, która jest źródłem energii twórczej. Jak Bóg, który stworzywszy świat, robi miejsce dla jego odbiorców.