Wakacyjne wyjazdy to dla nas góry, wieś i ciepłe kraje. Kto normalny jechałby na dwa tygodnie wypoczynku do Katowic?
Ciepły lipcowy dzień, koszulki przywierają do ciała. Piętnaście minut marszu od centrum Katowic. Nieopodal mały market i remont linii tramwajowej. Opaleni robotnicy wymieniają tory. Z kościoła Matki Kościoła Niepokalanej Jutrzenki Wolności dobiegają głosy, jakby tynieckich mnichów.
W środku jednak nie ma grupy benedyktynów, ale dziewczyny i chłopcy. Odmawiają liturgię godzin. Mocny śpiew odbija się od ścian kościoła. Jest o wiele chłodniej niż na zewnątrz - oaza pośród lipcowej spiekoty. Dosłownie - to właśnie tutaj młodzi z Ruchu Światło-Życie przeżywają swój trzeci stopień rekolekcji.
Znaj swoje miejsce
Po liturgii godzin idziemy do jadalni - ks. Szymon Karnówka bierze gitarę i śpiewem modlimy się przed obiadem. Widzę młode, radosne twarze. Dosiadam się do jednego ze stolików i ostrożnie zaczynam rozmowę. Oazowicze wyglądają na otwartych i szczerze dzielą się swoimi przemyśleniami.
Trzeci stopień różni się od pozostałych. Nie tylko miejscem, w którym odbywają się rekolekcje.
- Są zupełnie inne treści niż na pierwszych stopniach. Tam odkrywaliśmy bardziej siebie, tutaj odkrywamy Kościół, przez co też siebie. Tu odkrywamy to, w czym jesteśmy od dziecka, a tak naprawdę tego nie znamy - mówi j Adam Jagielski, jeden z uczestników.
Czas na trójce jest także po to, by znaleźć swoje miejsce w Kościele. Część młodych jeszcze nie zna swojego powołania i nie wie, w jaki sposób chce się w nim formować i mu służyć. Niektórzy jednak, jak Przemek, dzięki spotkaniu z Domowym Kościołem (czyli Oazą Rodzin), wiedzą, że chcą być w tej wspólnocie. Dotknęło go świadectwo wspólnej modlitwy całej rodziny.
– Oni modlą się w domu razem i też tworzą taką malutką wspólnotę z dziećmi. Domowy Kościół. Ja jak byłam małym dzieckiem to nie modliłam się z rodzicami - dodaje Ola.