Jak to się stało, że dobrze zapowiadający się student automatyzacji i elektryfikacji górnictwa rzucił politechnikę, żeby zostać księdzem?
Ks. Grzegorz Olszowski, nowy biskup pomocniczy archidiecezji katowickiej, opowiedział nam o swojej młodości spędzonej w Mikołowie. Mówił o swojej siostrze, młodszej od niego o 9 lat, oraz o dwóch siostrzeńcach.
Zapytaliśmy go, czy jest jakiś temat czy też może jakaś grupa, której chciałby specjalnie poświęcić się w swojej posłudze. – Chcę być otwarty na wszystkich i chcę być dla wszystkich. Natomiast moją drogą duchowego odrodzenia, przez którą też odkryłem powołanie, jest Ruch Światło–Życie – odpowiedział biskup nominat. – Dane mi było w tym ruchu wzrastać. Tam spotkałem Pana Jezusa, oddałem Mu swoje życie i od tego wszystko się zaczęło – wyjaśnił.
Do tego ważnego dla niego wydarzenia, czyli oddania życia Jezusowi, doszło w jego rodzinnym Mikołowie. Były lata 80. XX wieku. – Chyba w III klasie szkoły średniej, kiedy miałem 18 lat, w naszej parafii w Mikołowie były rekolekcje ewangelizacyjne dla młodzieży. To było w starym kościele. No i Pan Jezus mnie pociągnął – wspomina.
Decyzję o oddaniu swojego życia Jezusowi Grzegorz wiele razy później ponawiał. Od tamtych rekolekcji ewangelizacyjnych zaangażował się w Ruch Światło–Życie. I ten ruch ukształtował jego duchowość.
Skończył technikum elektryczno-mechaniczne w Mikołowie. Kiedy był maturzystą, pomyślał o kapłaństwie. Ta myśl była jednak zbyt niedojrzała, mało sprecyzowana. – Zdecydowałem się iść w kierunku moich zainteresowań – wspomina.