Kto pomógł trzem tysiącom internowanych i ich bliskim z terenu Górnego Śląska? Jest pamiątkowa tablica.
Gdy działacze „Solidarności” zostali w stanie wojennym internowani, ich małżonkowie i dzieci zostali nieraz bez środków do życia. Wtedy w Katowicach powstał niezwykły komitet. Właśnie został upamiętniony.
Chodzi o Biskupi Komitet Pomocy Uwięzionym i Internowanym. Powstał 35 lat temu.
W kościele św. Piotra i Pawła w Katowicach zebrali się 21 sierpnia ci, którym w stanie wojennym ratowała pomoc komitetu, a także ci, którzy pomagali. Mszy świętej przewodniczył arcybiskup katowicki Wiktor Skworc. W homilii dokładnie opisał, jak komitet działał, pomijając jednak podstawowy dla tej historii szczegół - własną rolę w tym komitecie. Ksiądz Skworc był wtedy - w latach 80. XX wieku - kanclerzem katowickiej kurii.
Komitet w latach 1982 - 1989 pomagał około 3 tysiącom internowanych i aresztowanych opozycjonistom oraz ich bliskim. Ta działalność została upamiętniona po Mszy św. przez odsłonięcie tablicy na gmachu probostwa parafii św. Piotra i Pawła. W salce katechetycznej na tym probostwie mieściła się siedziba Komitetu. Do niej zgłaszali się bliscy internowanych. I tu otrzymywali pomoc.
W czasie Mszy św. arcybiskup mówił w homilii o wprowadzeniu stanu wojennego. I o tym, że w chwili, gdy pierwsza fala działaczy "Solidarności" trafiła do obozów internowania, w Katowicach natychmiast, spontanicznie zawiązała się grupa, która zaczęła nieść pomoc. Była to grupa nauczycieli wyższych uczelni, związana z duszpasterstwem akademickim w krypcie katowickiej katedry. Arcybiskup Skworc powiedział, że ludzie ci skupili się wokół duszpasterza akademickiego, ks. Oskara Thomasa. - Ważną rolę w tych działaniach odegrał Andrzej Sobański, pracownik Politechniki Śląskiej - wspominał.