My, czyli Gość Katowicki... Pierwszy numer wyszedł 9 lutego 1992 roku. Składał się zaledwie z jednej, "mutowanej" strony - czytelnicy w innych częściach Polski dostawali w tym miejscu informacje ze świata.
Zszywki "Gościa Katowickiego", który obchodzi 9 lutego swój jubileusz, to kopalnia mocnych tematów. Fascynujące historie znajdywaliśmy tam, gdzie inni dziennikarze rzadko zaglądają. Przez te 25 lat odwiedziliśmy chyba wszystkie parafie w archidiecezji. Przywoziliśmy stamtąd opowieści poruszające lub zabawne.
A czasem jedno z drugim, jak w przypadku kościoła św. Józefa w Czerwionce. Kiedy był jeszcze budowany, odwiedził go przejazdem arcybiskup Damian Zimoń. „Panowie, ja wam błogosławię: w imię Ojca...” – zawołał do pracujących na rusztowaniu, 10 metrów nad ziemią, dwunastu mężczyzn. Odwrócił się i wyszedł, a w tym momencie... rusztowanie się zawaliło.
– Na pierwszy rzut oka to zdarzenie wygląda śmiesznie. Ale zastanów się głębiej nad zbieżnością tego błogosławieństwa i zawalenia rusztowania. Arcybiskup, który nigdy nie miał czasu nas odwiedzać, wpadł akurat w momencie, w którym nam najbardziej było potrzebne błogosławieństwo! – mówił nam w 2001 roku ks. proboszcz Jan Piontek.
– O mały włos, a oni wszyscy, dwunastu chłopa, byliby zabici! A jednak wszyscy zdążyli się czegoś chwycić i zawiśli jak małpy na tych rynsztunkach, aż przybiegliśmy z drabinami i ich ściągnęliśmy – powiedział Gościowi Katowickiemu.
Rusztowanie na szczęście nie runęło na zewnątrz, ale przechyliło się na ścianę. Proboszcz mówił przy tej okazji o mocy błogosławieństwa. – Ta wizyta to nie był przypadek, bo przypadki są tylko w gramatyce – stwierdził.