Drzewo upamiętnia chrzest Polski i ofiary pacyfikacji kopalni "Wujek".
Posadzono go w środę na placu przy kościele Podwyższenia Krzyża Świętego w Katowicach, w przeddzień centralnych uroczystości jubileuszu chrztu Polski oraz w roku upamiętniającym dziewięciu górników zamordowanych na kopalni "Wujek".
- Dziś dębem upamiętnimy chrzest Polski i wasz, Bracia Górnicy, chrzest krwi. Bo, jak w 1979 roku powiedział dziś święty Jan Paweł II, trzeba przypomnieć sobie i Europie: "Otóż tego, co naród polski wniósł w rozwój człowieka i człowieczeństwa, co również dzisiaj wnosi, nie sposób zrozumieć i ocenić bez Chrystusa. Ten stary dąb tak urósł, wiatr go żaden nie obalił, bo korzeń jest Jego Chrystus". Pozostaje mi życzyć, aby dąb, który za chwilę posadzimy, urósł, wzrósł, żeby jak ten "stary dąb" (...) stał się symbolem siły, mocy, zakorzenienia w historii i tradycji tej ziemi - mówił w homilii podczas Mszy poprzedzającej zasadzenie drzewa abp Wiktor Skworc.
Niemy oskarżyciel
Wcześniej zachęcał uczniów szkół obecnych na Eucharystii, by interesowali się historią, zarówno tą związaną z początkami Polski, jak i z jej dziejami najnowszymi.
Metropolita przypomniał, że szczególnie bolesną kartę w historii XX wieku zapisał także rok 1981 r. Dla mieszkańców Katowic i Górnoślązaków to nie tylko początek stanu wojennego w Polsce, ale także pacyfikacja kopalni "Wujek".
- Zdusiło ich (dziewięciu górników - przyp. jj) zbrojne ramię komunistycznego totalitaryzmu. Zgaśli na posterunku jak żołnierze - w obronie pracy, chleba, godności, wolności i brata - przypomniał młodzieży abp Skworc.
- Przeżywamy to tym bardziej, że Sejmik Województwa Śląskiego ustanowił rok 2016 Rokiem Pamięci Ofiar Pacyfikacji KWK "Wujek". Nadal, po 35 latach, my, świadkowie tamtego czasu i miejsca, słyszymy, jak bije puls tamtej ofiarnej śmierci żołnierzy solidarności, odzianych w "mundury" poszarpanych roboczych ubrań i przyłbice górniczych kasków - dodał chwilę później.
Wyjaśnił, że symbolem tych wydarzeń jest również krzyż postawiony przy kopalni. - Trwa krzyż - świadek i arka górniczego martyrologium. Trwa, a nawet urósł do miary symbolu. Trwa jako niemy, a przecież krzyczący oskarżyciel. Wołający w imieniu poległych do nieba o sprawiedliwość, a do ludzi o wiarygodne wyjaśnienie kulis dokonanej zbrodni, o obnażenie struktur zła i definitywne wskazanie winnych! - wyjaśniał.
Nasza historia zbawienia
Metropolita zaznaczył, że Górnoślązacy także bohatersko wpisali się w losy ojczyzny. Przypomniał ich udział w powstaniach śląskich oraz poświęcenie i codzienną ciężką pracę.