- W prasie czytamy, że ludzie tęsknią do czasów komunizmu - mówił wiceprezydent Michał Luty. Pokazał młodym ulotkę. - Za drukowanie takiej ulotki szło się do więzienia na rok, półtora, dwa - wyjaśniał. - Ja jestem rocznik '51 i trudno mi wyobrazić sobie grozę czasów II wojny światowej, tak samo wam trudno wyobrazić sobie czasy komunizmu. Może to i dobrze, bo śmielej patrzycie do przodu.
Wykład „Kampania wyborcza i wybory 4 czerwca 1989 r. w województwie katowickim” wygłosił dr Dziuba z katowickiego IPN. Młodym przypomniał, że od 1947 r. wybory wcale nie były fałszowane, ponieważ była jedna jedyna lista, na którą decydujący wpływ miała PZPR. Głosowania odbywały się bez skreśleń. – Z reguły PZPR potrafiła przewidzieć w 100 proc., kto do Sejmu się dostanie. Jedyne, co ich interesowało, to frekwencja wyborcza, która wynosiła wówczas 96-98 proc. Można jedynie zastanawiać się, czy rzeczywiście taka była – mówił historyk. Sejm wówczas nie był jednak centrum decyzyjnym.
Dr Adam Dziuba przedstawił referat "Kampania wyborcza i wybory z czerwca 1989 r. w województwie katowickim" Joanna Juroszek /GN W wyniku obrad przy Okrągłym Stole pomiędzy komunistami a niepodległościową opozycją 4 czerwca 1989 r. udało się doprowadzić do pierwszych po II wojnie światowej wyborów parlamentarnych. W pełni wolne wybory dotyczyły jednak jedynie Senatu. W przypadku Sejmu kandydaci opozycji mogli się ubiegać zaledwie o 35 proc. mandatów. Przed przewidzianą na 18 czerwca drugą turą, z powodu porażki kandydatów strony rządowej, dokonano zmiany ordynacji wyborczej.
Po 4 czerwca 1989 r. przyszedł jednak czas na pierwszy rząd, kierowany przez premiera z grona opozycji – Tadeusza Mazowieckiego (chociaż tzw. resorty siłowe w tym rządzie zachowali komuniści), przywrócenie urzędu prezydenta jako głowy państwa, powrót do tradycyjnej symboliki (godła z białym orłem w koronie i nazwą Rzeczpospolita Polska), rozpisanie wolnych wyborów prezydenckich w 1990 r. i ostatecznie nowe, prawdziwie wolne wybory parlamentarne w 1991 r.
O przełomowości tych wyborów, według historyka, zadecydowało kilka czynników: przede wszystkim ordynacja umożliwiająca wejście opozycji do Sejmu (65 proc. do 35 proc.), błędy w kampanii wyborczej PZPR oraz nowatorska akcja wyborcza opozycji.
Dr Dziuba zwrócił uwagę, że PZPR nie przyłożyła się do kampanii wyborczej, prowadziła ją w stylu staroświeckim, nacisk kładąc dopiero na sam koniec, czego przykładem są wspomniane wcześniej ulotki zrzucone na Katowice. Strona rządowa posługiwała się nudnymi hasłami, przegadanymi, mało atrakcyjnymi plakatami, nie doceniła roli Kościoła, zrezygnowała z masowej kampanii w TV, nietrafnie oceniła wybory, skupiła się na prasie partyjnej oraz radiowęzłach działających w zakładach pracy.
Kampania „Solidarności” oparta była o zachodnie wzorce, co w dużej mierze zadecydowało o jej sukcesie. Cechowały ją przede wszystkim: jednolity program, brak rywalizacji pomiędzy poszczególnymi kandydatami, zaangażowanie społeczeństwa czy odwoływanie się do wartości patriotycznych oraz demokratycznych. Poszczególni kandydaci tworzyli „jedną drużynę Lecha”, często na ulotkach przedstawiani byli właśnie z Lechem Wałęsą. Organizowano mityngi, wiece, festyny. – „Solidarność” uzyskała dostęp do telewizji, w województwie katowickim było to 23 proc. czasu antenowego i bardzo skutecznie ten czas wykorzystywała – mówił A. Dziuba.
Śląsko-Dąbrowski Komitet Obywatelski został powołany 12 kwietnia 1989 r. na bazie „Solidarności”. Jego przewodniczącym był Alojzy Pietrzyk, sekretarzem – Marian Krzaklewski, a osobą odpowiedzialną za propagandę – Michał Luty. ŚDKO uzyskał 17 miejsc w Sejmie i 3 w Senacie. Łącznie w całej Polsce na 161 mandatów Komitet Obywatelski „Solidarności” uzyskał 160 miejsc.