- Kiedyś pewna pani w odpowiedzi na mój felieton napisała: "Wielu księży boleśnie odczuwa brak życia z kobietą". Odpisałem: "Oczywiście, podobnie, jak wielu żonatych mężczyzn boleśnie odczuwa brak życia bez kobiety" - śmiał się Franek Kucharczak.
O celowości seksu, kulturze bezpłodności, mocy dzieci i niespodziankach Pana Boga w czwartek uczestnikom debaty walentynkowej „Życie dla seksu czy seks dla życia?” na Uniwersytecie Ekonomicznym w Katowicach opowiedzieli wokalistka Magda Frączek oraz nasi redakcyjni koledzy Franek Kucharczak i Marcin Jakimowicz.
– Świat mówi nam: jak będziecie żyli tylko seksem, to będziecie najszczęśliwszymi ludźmi. Zobaczcie twarze tych, którzy najwięcej mówią o seksie, gdzie jest to szczęście? – pytał studentów Franek. Odpowiedzią na to pytanie może być wypowiedź Marcina wspominającego wywiad, jakiego udzieliła mu Ania Golędzinowska – modelka uzależniona od seksu, która zrobiła niesamowitą karierę we Włoszech. – Nigdy nie miała pokoju serca. Uzyskała go w momencie, kiedy w Medjugorje usłyszała w sercu: „Przebacz”. Przebacz tym wszystkim wujkom, przebacz facetowi, który cię zgwałcił brutalnie pod Turynem. Kiedy to powiedziała, dostała tak nieprawdopodobny dar: wszystko się uspokoiło, przestała się szamotać, rzucać, zatęskniła za jednym człowiekiem, z którym chce spędzić resztę życia, a nie tysiącem partnerów – mówił.
Seks jak adoracja
– Czy seks może jest Boski? – cytując o. Ksawerego Knotza, zapytała Marcina Jakimowicza Agnieszka Skrzypczyk z Radia eM. Dziennikarz w odpowiedzi posłużył się słowami ks. Jarosława Ogrodniczaka, duszpasterza rodzin w archidiecezji katowickiej. Kapłan na jednej z Mszy miał powiedzieć, że kiedy małżonkowie zamykają się w sypialni i idą do łóżka, to jest to gest bardzo porównywalny do tego, który czyni kapłan w czasie Przeistoczenia, podnosząc Hostię i mówiąc: „To jest Ciało Moje”.
– Teoretycznie świetnie się o tym mówi, ale dla większości ludzi są to pobożne życzenia – wyznał Marcin. – Dlatego, że seks jest sferą strasznie zniszczoną przez ciemną stronę mocy. Mam trójkę dzieci, w tym jedno w IV klasie i w ogóle nie muszę z nim rozmawiać o seksie. Chciałem, jak był w II klasie, ale okazało się, że nie muszę. Zapytał się mnie, czy to jest to samo, co... i rzucił parę niecenzuralnych wyrazów. Było trochę jak w tym kawale: „Tato, co chciałbyś jeszcze wiedzieć?”.
Jakimowicz tłumaczył, że bardzo często od dziecka wpaja się człowiekowi, że seks jest czymś złym, kojarzy się z grzechem, brzydkimi zabawami w lekarza, nieczystością. A potem przychodzi sakrament małżeństwa i nagle coś, co było złem, ma stać się czym świętym. – Wierzę, że seks to jest dokładnie to, co adoracja. Demon strasznie rozdzielił te sfery. Przysięga w Starym Testamencie wyglądała tak, że człowiek kładł rękę poniżej pasa, na najświętsze rzeczy. Teraz te sfery wyrzucone są do pism obrazkowych. Jesteśmy tak zniewoleni pornografią – od żłobka do nagrobka. Kiedy byłem mały, prezerwatywy nie leżały na wysokości oczu, a pierwszą rzeczą, jaką widzi mój syn na stacji, w sklepach, są właśnie prezerwatywy. I kiedyś musisz wytłumaczyć, że to jest guma, ale nie do żucia – mówił.
– Pan Bóg mógł sobie stworzyć w niebie totalne odjechane laboratorium i tam tworzyć ludzi. Ale On chciał, to był Jego pomysł, żeby w tym dziele byli i kobieta, i mężczyzna. Dla nas to jest wielka nobilitacja. Bóg, który stworzył cały świat, wymyślił sobie, że największe ze wszystkich istnień będzie stwarzał razem z ludźmi. Jestem zaproszona, zaproszony do tego, żeby tworzyć człowieka – mówiła M. Frączek.