Mecz z synem? Zakupy z córką? Jak rodzice mogą dotrzeć do serc swoich dzieci? Z upływem lat to coraz większe wyzwanie dla rodzica.
Rodzice wierzą w Boga, a dzieci nie są tym zainteresowane. Matka i ojciec idą w niedzielę do kościoła, a córka czy syn do galerii handlowej. Wydaje nam się, jakby nasze drogi się rozchodziły, jakbyśmy mówili różnymi językami. Po pewnym czasie stwierdzamy z przerażeniem, że to nie są dwa różne języki, ale to już dwa różne światy. Skąd bierze się ta przepaść? Robert Kościuszko, autor książek dla dzieci i młodzieży („Wojownik trzech światów”, „Niewidzialna gra”), uważa, że powodów jest wiele. Ale jeden czynnik jest chyba wiodący. To rozbieżność pomiędzy rozumem a sercem. Dorośli postrzegają świat raczej od strony rozumu, a dzieci i młodzież poprzez serce i uczucia. Aby zachęcić młodych do religii, trzeba stworzyć „atmosferę” - serce musi zakosztować radości, jaką niesie żywa wiara. - Być może to właśnie dzieci i młodzież lepiej od nas chłoną radość płynącą od Ducha Świętego - zastanawiał się pisarz podczas prelekcji wygłoszonej dla rodziców w parafii św. Jadwigi w Chorzowie.
Cool tata, fajna mama
Dzieci i młodzież szukają „fajnych” miejsc, „fajnego” otoczenia, „fajnych” ludzi. Tylko w takiej atmosferze otwierają swoje serca. - Chcielibyśmy to właśnie my być tymi „fajnymi” ludźmi, z którymi nasze dzieci chcą przebywać - mówi R. Kościuszko. - Wtedy i tylko wtedy mamy szansę przekazać im wartości, w które wierzymy i którymi żyjemy. Nasze dzieci wówczas nawet nie poczują, jak przesączane są ich serca naszą wiarą, naszymi postawami, przyjaźnią z Bogiem.
Pisarz przestrzega przed moralizowaniem młodych, gdy brakuje własnego świadectwa wiary i wartościowego życia. To ich nudzi. Metoda intelektualnego wykładu nie zrobi na naszych dzieciach większego wrażenia, jeśli nie zobaczą, że jesteśmy autentyczni w tym, co głosimy. - Ojcowie są wyjątkowo odpowiedzialni za wiarę (bądź niewiarę) swoich dzieci, bo ich duchowość, ich religijność jest szczególnie naśladowana - zwraca uwagę Robert Kościuszko.
Dzieci, nawet w wieku dojrzewania, tęsknią w sercu za swoimi rodzicami, a szczególnie tatusiami, częściej i trwalej nieobecnymi w rodzinie. Choć się do tego nie przyznają, są spragnione ich obecności w domu. Robert Kościuszko podkreśla wartość spędzonego czasu ze swoimi dziećmi. - Czas jest darem, jaki mamy od Boga - mówi. - Nie potrafimy go ani pomnożyć, ani powiększyć, możemy za to obdarować nim tych, którzy są dla nas ważni. Jeśli tylko jest to możliwe, warto zabrać część swojego czasu z kariery zawodowej, ze spędzania go przed telewizorem, z zewnątrz rodzinnego domu - i „wstrzyknąć” go do serca: do swojego małżeństwa, rodzicielstwa, rodziny.