W niedzielę, w pierwszy dzień tygodnia, gdy Kościół świętuje zmartwychwstanie Chrystusa, odszedł do Domu Ojca Wojciech Kilar. Zakończył się adwent jego życia narodzinami do wieczności,w święto Świętej Rodziny, z którą Zmarły był duchowo związany synowskimi więzami wiary i miłości.
Drodzy, tu zgromadzeni! Kościół pielgrzymujący przez ziemię i przez historię jest Kościołem błogosławieństw; dla niego wytycza Pan wąską drogę, która prowadzi do życia (por. Mt 7,14). Do tego Kościoła należał śp. Wojciech i żył w klimacie ewangelicznych błogosławieństw; żył ich pełną treścią i ładunkiem nadziei; także tej ostatecznej, która przekracza kres dni z metafizyczną pewnością, iż otwierają się w jedną stronę, na wieczność, jak ten cmentarny krzyż na grobie śp. Wojciecha i jego małżonki Barbary, wycięty w kamieniu; krzyż – brama do królestwa błogosławionych na wieki. Znak manifestujący pewność wiary śp. Wojciecha. A ta wynikała również z bliskiego mu doświadczenia, o czym sam mówił, że nawet w życiu mistrzów i laureatów oklaski milkną i światła gasną; a oni zostają na scenie życia sam na sam ze sobą; ze swoją przeszłością i teraźniejszością i pytaniem o przyszłość. Wydaje się, że w tym ludzkim doświadczeniu śp. Wojciech odnalazł siebie na zawsze w światłości Ewangelii i objawił nam to w „Missa pro pace”. Jakoś przypomniał nam, że tylko człowiek wierzy i tylko człowiek tworzy muzykę, która "nie może pochodzić z pustki; jedynie z prawdy, która uobecnia się w natchnieniu kompozytora” (J. Ratzinger).
Bracia i Siostry! "Wszyscy ci, których prowadzi Duch Boży, są synami Bożymi”. Po tych słowach trzeba dotknąć drugiej płaszczyzny pielgrzymowania Wojciecha Kilara; przestrzeni ducha, gdzie świadomość synostwa sprawia, że stajemy się dziedzicami tak wielu dóbr. Jako zewnętrzni obserwatorzy życia śp. Wojciecha możemy stwierdzić, iż Bóg zwyciężał w jego życiu, co konkretnie oznaczało coraz głębsze odkrywanie prawdy Ewangelii i życie duchem Ośmiu Błogosławieństw. Pierwsze błogosławieństwo – błogosławieni ubodzy w duchu – zawiera w sobie wszystkie pozostałe: śp. Wojciech był ubogim w duchu, wszystko przypisywał Bogu, a nie sobie. Był błogosławiony, bo się smucił i płakał z powodu niesprawiedliwości. Był łaknącym sprawiedliwości dla siebie i ojczyzny; był świadczącym miłosierdzie ręką hojną, a dyskretną. Swoją muzyką czynił pokój. Ze swego czystego serca dawał siebie.