Wielu nie wzięło alkoholu do ust od kilkunastu lat. Spotkali się 10 marca w Rybniku-Chwałowicach.
Okazją był jubileusz 20-lecia Śląskich Dni Skupienia i Modlitwy dla Trzeźwiejących Alkoholików i ich Rodzin.
U Krzysztofa to się stało siedem lat temu. W ciemnym pokoju, przed pustą ścianą, Krzysiek błagał Boga, w którego istnienie nawet nie wierzył, żeby przyszedł i wyciągnął go z bagna alkoholizmu. – No, i przyszedł. Następnego dnia. Nie wiem, jak – mówił Krzysztof 10 marca w wypełnionym ludźmi kościele św. Teresy w Rybniku-Chwałowicach, w czasie niedzielnej Mszy. Włączyli się w nią trzeźwiejący alkoholicy, którzy świętowali 20-lecie swoich Dni Skupienia i Modlitwy.
Krzysztofowi, który mówił do takiego tłumu, z początku głos nieco drżał z emocji, ale później zupełnie się uspokoił. Mężczyzna opowiadał o swoim życiu, o tym, jak był zapatrzony w siebie i jak żył życiem dla samego siebie, choć miał już żonę i dzieci. I o tym, jak to doprowadziło go do upadku, ale w końcu też i do tej dramatycznej modlitwy w środku nocy 7 lat temu. Trafił po niej na Dni Skupienia do Chwałowic. – Byłem po raz pierwszy w życiu nie tylko na rekolekcjach, ale w ogóle na spotkaniu związanym z wiarą. Jakoś uderzyły mnie tam słowa piosenki: „Zapyta Bóg w swym niebie, co dałeś Mu od siebie”. Myślę, że nic dobrego nie było ze mnie przez te 20 lat, kiedy piłem. Ale od czasu, kiedy to usłyszałem, mogę być choć trochę dobry dla mojej żony, moich dzieci, moich współpracowników i dla samego siebie. Nie zawsze jest łatwo. Ale można przyjąć krzyż Chrystusowy i wtedy życie jest... radosne – mówił. Tłumaczył, że idąc z Chrystusem, w ogóle nie musi się zastanawiać, czy „zgromadził” w życiu dosyć dobrych uczynków. Opowiadał zebranym o łasce, jaką dał mu Jezus, ustanawiając sakrament spowiedzi. Zebrani w kościele zareagowali oklaskami.
W czasie spotkania trzeźwiejących alkoholików podobnych, poruszających świadectw było bardzo dużo. Może dlatego, że wypowiadali je ludzie, którzy dotknęli dna własnego upadku. I kiedy byli na dnie, doświadczyli, że tylko sam Pan Bóg może ich odbudować, jeśli Mu się w zupełności powierzą. Wiele od tych fantastycznych ludzi mogą się nauczyć też ci chrześcijanie, którzy sami dotąd nie mieli problemów z alkoholem.
Nawet ci ze spotykających się w Chwałowicach trzeźwiejących alkoholików, którzy nie piją od kilkunastu lat, zastrzegają jednak, że wcale nie są pewni siebie i jutrzejszego dnia. – Żona mnie pyta: „Czemu się nie wpiszesz do księgi trzeźwości? Przecież ty już 12 lat nie pijesz”. A ja na to: „No, nie wpiszę się, bo ja muszę żyć dzisiejszym dniem: dzisiaj jestem trzeźwy”. Mimo 12 lat trzeźwości, nie mam gwarancji, że jutro nie będę leżał do góry kołami... A obietnic składać nie chcę, bo dawniej za dużo razy je złamałem – tłumaczył jeden z mężczyzn.
Na te Śląskie Dni Skupienia przyjeżdżają górnicy, stolarze, lekarze, inżynierowie górnictwa, piekarze... Ludzie wszystkich zawodów. Przeżyli to samo, więc mogą się nawzajem wspierać.