Chętnie użyłbym słów powszechnie uważanych za wulgarne - marszałek województwa komentuje sytuację na torach. Koleje Śląskie przepraszają podróżnych i obiecują poprawę.
- Początki są zawsze problemem - zauważył na wstępie Adam Matusiewicz, marszałek województwa śląskiego, właściciel Kolei Śląskich. - Obecnie czujemy tylko wstyd.
Konferencja prasowa została zwołana w związku z trwającym od wczoraj utrudnieniami w kursowaniu pociągów Kolei Śląskich. - Moglibyśmy się usprawiedliwiać tym, że spółka Arriva w kujawsko-pomorskiem w pierwszych dniach swojej działalności miała 80 proc. zerwanych połączeń. Mógłbym się także usprawiedliwiać tym, że poprzedni przewoźnik przy zmianie rozkładu albo podobnych warunkach pogodowych miał co najmniej porównywalną liczbę zerwanych połączeń. Mógłbym przypominać, że w czasie gdy maszyniści masowo brali zwolnienia, także tych zerwanych połączeń było więcej niż obecnie - wymieniał marszałek. Jednocześnie zauważył: - Ta sytuacja, która obecnie ma miejsce na torach, jest sytuacją skandaliczną i chcę przeprosić wszystkich pasażerów. Jestem oburzony. Chętnie użyłbym słów powszechnie uważanych za wulgarne.
W poniedziałek 10 grudnia na ok. 600 połączeń kolejowych, które obsługiwały KŚ, zerwanych było 50. Wina leżała po stronie przewoźnika i najczęściej była efektem ludzkich błędów. Następnego dnia do południa 31 połączeń zostało zerwanych całkowicie, a 7 w części. Zdaniem KŚ pod koniec dnia liczba połączeń powinna oscylować wokół 40. Zarówno marszałek, jak i prezes KŚ, zapewniali o dobrze funkcjonującej komunikacji zastępczej oraz zaangażowaniu informatorów, którzy służą radą pasażerom na dworcach. Dodatkowe wsparcie KŚ zapewniają również Przewozy Regionalne, które m.in. pożyczą 6 składów.
Dzisiejsze utrudnienia są efektem awarii, jakim uległ tabor. - Zepsuły się dwa EZM 57, stare, które używamy jako tabor zastępczy. Dostarczył nam je dostawca, który nie wywiązał się terminowo ze zobowiązań. Zepsuły się dwa spalinowe zespoły trakcyjne, które niedawno do nas trafiły i jeden AKŚ, stosunkowo nowy pojazd - mówił Marek Worach, prezes KŚ. W pierwszych pojazdach doszło do awarii drzwi, co ponoć zdarza się często, gdy pada śnieg. W zespołach spalinowych doszło do drobnych usterek technicznych, natomiast w AKŚ zawiodły przetwornice. Awarie mają związek z pogodą. - Wszystkie pojazdy są dopuszczone, można było się spodziewać, że będą funkcjonować bez zarzutu - zapewniał M. Worach. Jednocześnie marszałek zauważył, że KŚ miały zapewniony tabor zastępczy, który okazał się być niewystarczający. - Prezes Urzędu Transportu Kolejowego stwierdził, że liczba pociągów rezerwowych, które posiadamy w pełni mieści się w normach, powinna być bezpieczna - mówił. - Tym niemniej la liczba 5 zepsutych składów zaważyła na całej sytuacji.
Zapytani o to, ile potrwa jeszcze taka sytuacja, obaj zgodnie zapewnili, że dążą do jak najszybszej poprawy sytuacji. - Chcemy, żeby jutro był ten dzień, kiedy podobne sytuacje będą akcydentalne. Proszę jednak pamiętać, że naprawiamy 5 składów. Jeżeli postawimy je na nogi dzisiaj w nocy, to na pewno będzie lepiej - zdradzał M. Worach. Jednocześnie zauważył, że w jego ocenie spółka była możliwie najlepiej przygotowana do obsługi nowego rozkładu. Jego zdaniem sytuacja ustabilizuje się w najbliższych dniach także dzięki dostawom taboru, na które czekają KŚ.
- Moje wymagania były wobec Kolei Ślaskich dotyczyły nie tylko lepszego taboru, ale także by nie było takich historii przy okazji startu, zmian rozkładu jazdy czy ciężkich warunków pogodowych - zdradził Adam Matusiewicz. Marszałek przyznał, że po opanowaniu kryzysu spółkę czeka kilka zmian personalnych, które są nieuniknione. Na pytanie, czy zagrożone jest stanowisko prezesa, odpowiedział: "Też". - Skala zerwanych połączeń byłaby o wiele mniejsza, gdyby nie ludzkie błędy - argumentował.
Prezes KŚ odniósł się również do informacji dotyczących dyspozytora, który miał znacznie przyczynić się do wczorajszych problemów. - Zadanie go przerosło. Do tej pory pracował u przewoźnika towarowego. Konsekwencjami zajmą się prawnicy. Ja osobiście wolałbym, żeby jutro wrócił do nas i nas wsparł - mówił. - To jest człowiek, który ma doświadczenie.
Pasażerowie odwołanych pociągów KŚ mogą ubiegać się o zwrot kosztów biletu. Powinni zgłosić się do kas lub bezpośrednio do przewoźnika. Marszałek zapewnił, że w obecnej sytuacji priorytetem jest przywrócenie kursów zgodnych z rozkładem. - Koszty nie grają roli - zauważył.
Przeczytaj tez komentarz: "Bliżej, ciaśniej, razem...".