"W tej wystawie Ślązak jest Ślązakiem tylko pod jednym warunkiem, gdy przestaje czuć i myśleć po polsku" - czytamy w opinii czterech księży archidiecezji katowickiej w sprawie kontrowersyjnej wystawy historycznej w Muzeum Śląskim.
Pod opinią podpisało się czterech księży, którzy zajmują się naukowo historią Kościoła. To ks. prof. Jerzy Myszor i ks dr Damian Bednarski, historycy z UŚ, oraz ks. dr Leszek Makówka i ks. dr Henryk Pyka, czyli obecny i poprzedni dyrektorzy Muzeum Archidiecezjalnego.
Ich list otrzymał marszałek województwa śląskiego Adam Matusiewicz. Jest w nim sporo krytycznych uwag na temat założeń projektu scenariusza wystawy historycznej w Muzeum Śląskim.
Myślą przewodnią zwycięskiego projektu scenariusza są słowa ks. Emila Szramka, który zdefiniował Górny Śląsk jako ziemię pełniącą w różnych okresach swej historii funkcję pomostu, nagrody oraz pobojowiska, która pozostawała też zawsze narożnikiem stykających się tu państw i ludów.
Księża podejmują podjęli w tym punkcie pewną polemikę: „Autorzy [scenariusza] zmieniają jednak sens myśli ks. Szramka, a więc zniekształcają również główną myśl przewodnią swego scenariusza. Ks. Szramek pisze bowiem (przed wybuchem II wojny światowej), że Śląsk »w przeważnej części jest cmentarzyskiem polskiem, wsiąknęło mnóstwo Polaków przez absorbcję w kulturze niemieckiej tak, iż słusznie powiedziano, że dotychczasowa historia Śląska jest historią jego niemczenia. (...) Lecz więcej aniżeli wskutek kolonizacji, reformacji i naturalnej absorbcji, uległo tu za czasów pruskich systematycznej deworacji niemieckiej pod przymusem państwowym w imię barbarzyńskiego hasła ausrotten« (s.14). Autorzy scenariusza przykładają »transfer« (pomost) głównie dla wieku XIX, a pobojowisko dla XX wieku. Czy proces wynaradawiania z polskości nie zostawił pobojowiska?” - pytają. Dodają: - „Śląsk mógł pełnić funkcję pomostu, i to tylko na określonych polach, do 1939 roku, ale w żadnym przypadku nie po 1945 roku. Tę funkcję pomostu zlikwidowała III Rzesza, co na wystawie wcale nie jest podkreślone, a PRL tylko kontynuował dzieło”.
Autorzy opinii wyliczają takie braki założeń scenariusza, jak pominięcie wojny polsko-czechosłowackiej i dziejów Zaolzia. „Podobnie nie ma nic o losach blisko milionowej mniejszości polskiej na Zaodrzu, czyli na terenach Górnego Śląska, które pozostały w Niemczech po 1921 roku. W tej wystawie Ślązak jest Ślązakiem tylko pod jednym warunkiem, gdy przestaje czuć i myśleć po polsku” - oceniają.