"W tej wystawie Ślązak jest Ślązakiem tylko pod jednym warunkiem, gdy przestaje czuć i myśleć po polsku" - czytamy w opinii czterech księży archidiecezji katowickiej w sprawie kontrowersyjnej wystawy historycznej w Muzeum Śląskim.
Księża nawiązują też do terminów Ślązak i Ślązacy, używanych w scenariuszu.
„Jeśli to ma być określenie miejsca zamieszkania - pełna zgoda. Faktycznie, Ślązacy czuli się przede wszystkim mieszkańcami Śląska jako regionu; mieli silne poczucie odrębności etnicznej, geograficznej ze względu na miejsce zamieszkania. W XIX wieku mieszkańcy Górnego Śląska częściej posługiwali się jednak określeniem - obywatele państwa pruskiego. Proces różnicowania na Ślązaków i Polaków (poza Niemcami) rozpoczął się w ostatnich dekadach XIX wieku, a zwłaszcza w okresie międzywojennym, w opozycji do przybyszów z innych regionów Polski. Przypisywanie ówczesnym mieszkańcom Śląska cech quasi narodowych jest nadużyciem, ahistorycznym transponowaniem dzisiejszego punktu widzenia na problemy narodowościowe XIX-wiecznego Śląska” - czytamy.
Księża wytknęli też brak wzmianki o wygnaniu biskupów śląskich, o hrabiach Wilczku, Thiele-Wincklerze i Donnersmarcku, czy o działalności komunisty Salomona Morela, bestialskiego komendanta obozu w Świętochłowicach-Zgodzie, gdzie w 1945 r. przetrzymywano Ślązaków i poddawano ich wymyślnym torturom.
„Otrzymaliśmy scenariusz »poprawny politycznie«, zgodny z obowiązującą obecnie modą. W tej wersji projekt wystawy jest bardzo jednostronny, jest raczej projektem ideologicznym, aniżeli propozycją obiektywnej refleksji nad dziejami Śląska” - skomentowali księża.
Dlaczego wysłali ten list? Przecież scenariusz został już wybrany. Poza tym, został on napisany na podstawie założeń, które budziły kontrowersje. A założeń na tym etapie już wycofać się nie da, bo trzeba byłoby wtedy zwrócić dofinansowanie z funduszów UE.
Autorzy listu tłumaczą, że chcieli przedstawić swoją opinię w związku z faktem, że na Śląsku zabrakło debaty publicznej na temat tej wystawy.
Owszem, w sali Sejmu Śląskiego odbyła się w końcu października dyskusja nad projektem scenariusza, ale była to dyskusja spóźniona.
- Nie uczestniczyliśmy w niej, ponieważ moim zdaniem nie miała już większego znaczenia. Decyzje zapadły już wcześniej - mówi ks. prof. Jerzy Myszor, jeden z podpisanych pod opinią, znany specjalista w dziedzinie historii Kościoła na Śląsku. - Tamta dyskusja prawdopodobnie miała służyć tylko uspokojeniu opinii publicznej - dodaje.