Medialny? Jest jak trawa, która usycha. Duchowy? Nadciąga nad diecezję.
Gdyby nie było rodziców, nie byłoby dzieci. Prosta zależność – więc zacznijmy od święta małżonków, którzy w katedrze, w ramach Metropolitalnego Święta Rodziny, pod hasłem „Co Bóg złączył…”, będą obchodzić swoje jubileusze.
Słyszymy często o kryzysie rodziny i potrzebie jej ratowania. O tym, jak bardzo jest źle. A ja jestem dobrej myśli. Ten optymizm czerpię ze słów ks. Roberta Skrzypczaka, który przed dwoma tygodniami głosił rekolekcje dla pracowników „Gościa Niedzielnego i Radia eM.
Zacytował pewien pogląd, wedle którego starożytność chrześcijaństwa należała do eremitów, wieki średnie do zakonów, a trzecie tysiąclecie ma należeć do małżonków. To na pewno wielkie dowartościowanie małżeństwa i rodziny, ogromne wyzwanie, ale też nadzieja, że po prostu będzie dobrze.
Przecież Pan Bóg nie pozwoli zginąć temu związkowi dwóch ludzi, który sam stworzył, i który odzwierciedla więź Chrystusa z Jego Kościołem. A w dodatku - w którym narodził się i wzrastał sam Jezus!
Uroczystość święceń kapłańskich wypływa z dwóch źródeł - najpierw z woli Boga, który powołuje tych, których sam chce, a później - z miłości małżeńskiej i rodzinnej, która pozwoliła młodym chłopcom dosłyszeć Boży głos, nieraz pewnie zagłuszany przez wiele „złych szumów”. Nam, diecezjanom, pozostaje dziękować za to, że ten głos później pielęgnowali w sobie, a inni im w tym pomagali. Aż do tego dnia ich ostatecznego, tak naprawdę wiecznego „tak”.
I można by skończyć tak wzniośle i optymistycznie. Ale jeszcze gdzieś w tle (a może to wcale nie tło…) moja myśl biegnie ku Rudzie Śląskiej i tym, którzy pod ziemią czekają… najprawdopodobniej już nie na uwolnienie, ale przy Bogu czekają na zmartwychwstanie ciał. I ku ich rodzinom, które przeżywają cierpienie przypominające cierpienie Matki pod krzyżem Syna - choć na razie nawet nie mogą utulić swoich bliskich, którzy odeszli…
Takie jest nasze życie, taka jest nasza wiara. Prawda o chrześcijaństwie, które musi objąć każdą sytuację: i radosną, i bolesną. To muszą czynić wszyscy, a wśród nich i rodziny, i kapłani.
Módlmy się więc dzisiaj, gdy Duch Święty tak obficie wylewa swoją łaskę na naszą diecezjalną ziemię, byśmy z pomocą Bożą stawali wobec wszystkich ludzkich spraw. Byśmy potrafili patrzeć na nie oczami Boga, w Jego imieniu, i tak nieśli ukojenie i pokój tym, których spotykamy.. By słyszalny był wokół nas przede wszystkim ten dobry szum: szum Ducha zstępującego na Kościół - dziś i każdego dnia.
a także w:
Ten właśnie uczeń daje świadectwo