- Kolej na nas, abyśmy tak żyli i odważnie stawali w obronie prawdy, miłości i sprawiedliwości, abyśmy mogli kiedyś dołączyć do nich w niebie - mówił o poległych "Dziewięciu z Wujka" abp Andrzej Przybylski. W Mszy św. i uroczystościach pod pomnikiem poległych górników wziął także udział prezydent Polski Karol Nawrocki.
Eucharystia sprawowana była w parafii Podwyższenia Krzyża Świętego w Katowicach-Brynowie, kościele – wotum w intencji poległych górników. Zebranych powitał tamtejszy proboszcz ks. Ireneusz Tatura. – Naród, który traci pamięć, ginie. My nie tracimy pamięci. Dziś, po raz kolejny w rocznicę tragicznych wydarzeń na kopalni „Wujek” przed czterdziestu cztery laty, gromadzimy się w tej świątyni, która jest żywym pomnikiem pamięci o górnikach z "Wujka". 16 grudnia 1981 roku podczas pacyfikacji kopalni "Wujek" zamordowano dziewięciu protestujących górników, a kilkudziesięciu innych zostało rannych. Była to największa tragedia stanu wojennego. Dla Jana Stawisińskiego, Józefa Czekalskiego, Krzysztofa Gizy, Ryszarda Gzika, Bogusława Kopczaka, Zenona Zająca, Zbigniewa Wilka, Andrzeja Pełki i Joachima Gnidy była to ostatnia szychta w życiu – przypomniał.
Mszy św. przewodniczył abp Andrzej Przybylski, metropolita katowicki. Koncelebrowali ją biskupi pomocniczy: bp Marek Szkudło, bp. Adam Wodarczyk, bp Grzegorz Olszowski oraz biskupi metropolii katowickiej: biskup Andrzej Czaja z Opola oraz bp Andrzej Iwanecki, biskup pomocniczy diecezji gliwickiej. Z obecnymi w kościele bliskimi i krewnymi zamordowanych górników modlił się także ks. Henryk Bolczyk, który w 1981 roku był kapelanem strajkujących. Obecny był także prezydent Polski Karol Nawrocki i inni przedstawiciele władz państwowych i samorządowych.
– W czterdziestą czwartą rocznicę jednej z największych zbrodni stanu wojennego, która dokonała się tutaj w kopalni "Wujek" w Katowicach, chcemy nie tylko modlić się za ofiary tego bolesnego wydarzenia, ale kolejny raz spojrzeć na nie w świetle słowa Bożego – przypomniał abp Andrzej Przybylski. – My, chrześcijanie, nie możemy nie głosić. Nie możemy nie być w tych miejscach, gdzie ludzie są krzywdzeni, niesprawiedliwie traktowani, wyrzucani z pracy, prześladowani, zabijani. I nie robimy tego tylko z własnego przekonania, a tym bardziej dla własnej korzyści. Robimy to z woli Boga, który nas posyła, by z miłości stawać w obronie ludzi i w obronie prawdy. To nie jest głos jakiejś jeszcze jednej organizacji czy instytucji. To nie jest głos z pozycji władzy czy chęci posiadania. To jest głos w imieniu Jezusa, który stał się ubogim. Otoczył się biednymi, chorymi i skrzywdzonymi, aby w świecie niesprawiedliwości stać się głosem potrzebujących i krzywdzonych. Stać się głosem, który chce prostować pokrzywione ścieżki światła, wskazywać drogę sprawiedliwego życia na ziemi i zbawienia w niebie. Ten głos płynie nie tylko od nauczających w Kościele, nawet nie tylko od chrześcijan. On płynie od ludzi dobrej woli i ciężkiej pracy. To jest przecież ten głos wszystkich strajkujących w Polsce wtedy robotników, którzy dopominali się o sprawiedliwość i prawdę w narodzie – zaznaczył.
Metropolita katowicki odniósł się do odczytanej tego dnia Ewangelii i przypowieści o dwóch synach, którzy zostali posłani do winnicy. Jeden ochoczo obiecał pracę i nie poszedł, gdy drugi wyraził niechęć, ale ostatecznie spełnił prośbę ojca. – Ewangelia Jezusa jest światłem, w którym mamy oglądać nie tylko minione wydarzenia. Jezus chce nas pouczać i dawać nam świadectwo po to, abyśmy nie musieli popełniać tych samych błędów i przeżywać na nowo podobnych tragedii. Ostatecznie bowiem rozważana przez nas dzisiaj przypowieść przestrzega nas przed życiem, w którym słowa rozmijają się z czynami. Takie życie zawsze jest życiem w kłamstwie. A kłamstwo prędzej czy później prowadzi do rozbicia człowieka, wspólnoty i dobra ojczyzny. Formą takiego kłamstwa są wszelkie ideologie, w których jest dużo obietnic, pięknych słów, poprzekręcanych znaczeń. Łatwo się za nimi idzie. Łatwo przyjmuje się ich propagandowe obietnice, ale boleśnie przeżywa się ich konsekwencje. Niestety one wciąż wracają i mimo wcześniejszych kompromitacji ciągle znajdują zwolenników, bo ludzie wolą czasem karmić się łatwymi obietnicami niż prawdą, która wymaga odpowiedzialności, konsekwencji i realnej troski o dobro wspólne. Może właśnie dlatego nauczanie Jezusa jest tak niewygodne i kontestowane, bo w Nim jest ta konieczna spójność między słowem a czynem, między słowem a ciałem, między dobrem osobistym i wspólnym – mówił abp Przybylski.
– Dzisiejsza Ewangelia skończyła się ważną przestrogą Jezusa, że prości, niekiedy nawet grzeszni ludzie, o ile się nawrócą szybciej wejdą do Królestwa Niebieskiego, niż ci zaślepieni swoją wyższością i fałszywą wizją świata. Tu, na „Wujku”, modlimy się o to i wierzymy, że polegli podczas pacyfikacji 16 grudnia 1981 roku górnicy weszli już przed nami do Królestwa Niebieskiego. Teraz kolej na nas, abyśmy tak żyli i odważnie stawali w obronie prawdy, miłości i sprawiedliwości, abyśmy mogli kiedyś dołączyć do nich w niebie – dodał metropolita.
Na zakończenie Mszy św. ks. Ireneusz Tatura podziękował zebranym za codzienną troskę o pamięć Dziewięciu z Wujka. Szczególnie docenił Społeczny Komitet Pamięci Górników Wujka i działania Śląskiego Centrum Wolności i Solidarności pod kierunkiem dyrektora Roberta Ciupy. Następnie uroczystości przeniosły się pod pomnik przy kopalni „Wujek”. Stanął on w miejscu krzyża spontanicznie ustawionego przez świadków pacyfikacji i rodziny pracujących na kopalni górników.
Warto dodać, że decyzją Sejmiku Województwa Śląskiego rok 2026 r. ogłoszono „Rokiem Dziewięciu Górników z Wujka”. „Strajkujący postanowili się przeciwstawić złu. Stanęli w obronie kolegi, ale też wartości najwyższych, jakimi są wolność i Solidarność. 16 grudnia 1981 r. doszło do pacyfikacji przez siły porządkowe oraz wojsko strajkujących górników z kopalni „Wujek” w Katowicach. Władze komunistyczne postanowiły złamać opór strajkujących robotników siłą” – napisano w uzasadnieniu do uchwały. „Śmierć górników kopalni "Wujek" stała się ogólnopolskim symbolem oporu wobec dyktatury i łamania praw człowieka ówczesnych i następnych pokoleń” – czytamy.