Uroczystość odbyła się 2 października w parafii św. Franciszka z Asyżu w Chorzowie.
Obrzęd ten to oficjalne przedstawienie kandydatów do przyjęcia święceń diakonatu. Od tego momentu w proces rozeznawania ich powołania będzie włączona wspólnota wierzących, która będzie wspierać kandydatów swoją modlitwą. Uroczystościom w chorzowskim kościele przewodniczył bp Marek Szkudło, administrator archidiecezji katowickiej. - Oto siedmiu mężczyzn, którzy podjęli decyzję o zamieszkaniu w cieniu Wszechmogącego. My tak bardzo przyzwyczailiśmy się do tych słów psalmu, a przecież "mieszkać w cieniu Wszechmogącego" i "oddać w opiekę Najwyższemu" to jedna z najlepszych rzeczy, na które można się zdecydować - powiedział bp Marek.
Bp Szkudło zwrócił uwagę, że słowo "przygotowanie" padające w pytaniu, które słyszą podczas obrzędu kandydaci do diakonatu stałego, jest kluczowe zarówno dla przeżywanego Ad missio, jak i dla ich całego życia chrześcijańskiego. - Czy chcesz mieszkać w cieniu Wszechmogącego? To wydaje się łatwe i przyjemne, ale to przecież cień, co znaczy, że nie ja jestem w tej relacji najważniejszy, ale właśnie Wszechmogący - podkreślił biskup.
Biskup nawiązał do obchodzonego tego dnia w liturgii wspomnienia Świętych Aniołów Stróżów i przypomniał, że każdy człowiek otrzymał od Boga pomoc w osobie anioła stróża, który jest obecny w życiowych wyborach, decyzjach oraz na etapie ich realizacji. Zachęcił też kandydatów, by pomimo wieku nie ulegali stereotypom i nie zapominali o modlitwie "Aniele Boży".
Po homilii siedmiu aspirantów zostało przedstawionych przez dk. Marka Dytkowskiego, a następnie bp Szkudło włączył ich w grono kandydatów do święceń diakonatu. Są to:
- Dla mnie dzisiejszy dzień jest bardzo ważną uroczystością. To pierwszy krok w drodze do podjęcia służby w Kościele. Bo chcę, żeby to faktycznie była służba. Nie mają to być żadne stroje i honory, tylko służba, i chcę, by to przygotowanie do niej było owocne, a ten dzisiejszy dzień jest tego pierwszym krokiem. Znajomi i rodzina nie kryli zaskoczenia moją decyzją. Rozmowa z żoną, która doszła do wniosku, że to faktycznie jest moje miejsce, że wspiera i popiera mój wybór oraz chce być razem ze mną w tym wyborze, utwierdziła mnie w tej decyzji - powiedział A. Besuch.
- Ten dzień jest dla mnie czymś pięknym, powiedzeniem Bogu "tak", przyjęciem Jego wezwania i nie tylko moją odpowiedzią, lecz całej mojej rodziny. Jest to głębsze wejście w Kościół i pragnienie służby. Nie dla pokazania tego, ale żeby w cichości służyć drugiemu człowiekowi. Pamiętam pierwsze pytanie mojej córki: "Po co ci to, tato? Przecież jesteś w radzie, jesteś nadzwyczajnym szafarzem, jesteś w Kościele. Po co ci więcej?". Mówię do niej: "Lauro, a jak ci odpowiem, że kocham Pana Jezusa i chcę więcej? Rozumiesz to?". Odpowiedziała: "Nie rozumiem, ale i tak zrobisz po swojemu". Moi rodzice przyjęli z wielką radością, że myślę o tej drodze i chcę się formować. Taty niestety nie ma już z nami, nie doczekał dzisiejszego dnia, ale myślę, że gdzieś tam świętuje już w niebie - wyznał M. Kolon.
- To przygotowanie do rozeznania tej drogi, którą Pan Bóg ma przede mną. W wielkiej pokorze podchodzę do tego i ten czas przeznaczam właśnie na rozmyślanie i na zgłębianie wiary, a Ewangelia jest dla mnie sygnałem, że nic nie dzieje się przypadkiem. Dzisiejsza Ewangelia mówi o tych najmniejszych, co dla mnie jest znakiem, że to w nich jest przyszłość Kościoła, a jednocześnie pokazuje, gdzie jest moje miejsce w Kościele, mówi, kto jest największy oraz pokazuje Tego największego. Mam rozeznać, dobrze się przygotować, pamiętając jednocześnie, że jestem tatą piątki dzieci - opowiedział J. Tondera.
Formacja kandydatów do diakonatu stałego obejmuje 6-miesięczną aspiranturę, zakończoną obrzędem przyjęcia kandydata (Ad missio) oraz 3-letnią kandydaturę obejmującą formację teologiczną i liturgiczną oraz bezpośrednie przygotowanie do przyjęcia święceń, podczas której udzielane są posługi lektoratu i akolitatu.