Homilia bp. Marka Szkudło wygłoszona podczas Mszy św. z okazji 45. rocznicy powstania NSZZ "Solidarność", sobota 6 września 2025 r.
Było to 12 czerwca 1987 roku. Jan Paweł II odbywał swoją trzecią pielgrzymkę do Polski. Z tamtego czasu zachowało się wiele symbolicznych fotografii, wśród nich ta, na której papież klęczy z głową opartą na dłoni i modli się przed Pomnikiem Poległych w 1970 r. Stoczniowców.
Znaliśmy ją od zawsze, nie zawsze jednak w pełnej wersji, poza sylwetką świętego. Spojrzenie na oryginał do dzisiaj budzi dreszcz. Gdyby zrobiono ją dziś, obiegłaby w kilka sekund cały świat poprzez media społecznościowe. Ale to było wtedy. W czasach, w których komunistyczny reżim dogorywał, przede wszystkim za sprawą ludzi, których wspominamy dzisiaj.
Siostry i bracia w Chrystusie, uczestniczący w tej świętej Eucharystii dziękczynnej i błagalnej z okazji 45-tej rocznicy powstania „Solidarności”, drodzy parlamentarzyści i przedstawiciele władzy samorządowej, panie wojewodo, panie marszałku, przedstawiciele służb mundurowych, czcigodni kapłani, kochane rodziny i osoby żyjące samotnie...
W całości ta sfotografowana pod pomnikiem scena wyglądała tak: Jan Paweł II klęczy i modli się. W głębi stoi tłum ludzi odwróconych od niego plecami. Odwróceni funkcjonariusze Milicji Obywatelskiej i Służby Bezpieczeństwa, żołnierze, aktywiści partyjni stoją tak, aby m.in. uniemożliwić innym ludziom widok na papieża. Patrzą zapewne w oczy temu tłumowi, który odgradzają od proroka. Powiedziano im, że tak będzie bezpieczniej. Dla systemu, dla państwa, dla narodu. Szybko okazało się to iluzją.
I tak zazwyczaj bywa. Jeśli odwracamy się od proroków prawdy, pokazujemy w ten sposób, że nie chcemy mieć z nimi nic wspólnego. Ale prawda zawsze zwycięża. Nawet jeśli kosztuje drogo tych, którzy oddają za nią życie.
Tego samego dnia Papież odprawił mszę świętą w intencji ludzi pracy. W homilii, nawiązując do sformułowania świętego Pawła z Listu do Galacjan „jedni drugich brzemiona noście” nawiązał do solidarności, podkreślając, jak ważne jest budowanie wspólnoty: „Solidarność to znaczy: jeden i drugi, a skoro brzemię, to brzemię niesione razem, we wspólnocie. A więc nigdy: jeden przeciw drugiemu. Jedni przeciw drugim. I nigdy »brzemię« dźwigane przez człowieka samotnie. Bez pomocy drugich. Nie może być walka silniejsza od solidarności”.
Było to zaledwie pięć lat po tym, jak w Genewie, w siedzibie Międzynarodowej Organizacji Pracy wygłosił przemówienie, w którym słowo „solidarność” padło wielokrotnie w kontekście koncepcji pracy ludzkiej, „która w godności osoby ludzkiej, zgodnie z mandatem otrzymanym od Stwórcy, dopatruje się pierwszego i ostatecznego kryterium wartości”.
Od śmierci tego proroka minęło już 20 lat. Od powstania Niezależnego Samorządnego Związku Zawodowego „Solidarność” minęło ich 45. Jest to z pewnością czas, w którym powinniśmy Bogu okazać wdzięczność, ale i wykazać się odpowiedzialnością za to, co nam podarował.
Święty Paweł w swoim Liście do Kolosan ujął to słowami: byliście obcy dla Boga i Jego wrogami przez sposób myślenia i wasze złe czyny, teraz znów (was) Bóg pojednał w doczesnym ciele Chrystusa przez śmierć, by stawić was wobec siebie jako świętych i nieskalanych, i nienagannych, bylebyście tylko trwali w wierze, ugruntowani i stateczni, a nie chwiejący się w nadziei właściwej dla Ewangelii.
Trzeba trwać w wierze, w nadziei się nie chwiać – brzmi zadanie konkretnie wyznaczone przez Apostoła Narodów. W czasie, gdy Kościół obchodzi swój jubileusz i to poświęcony nadziei właśnie, obchodzić rocznicę tych wydarzeń sprzed 45-ciu lat powinniśmy w tym właśnie horyzoncie, w przestrzeni nadziei, świadomi, że to właśnie nadzieja dała „Solidarności” początek i pomogła wytrwać jej twórcom wówczas, gdy dotykały ich represje.
Pamiętam to wszystko osobiście. Najpierw jako duszpasterz w kościółku świętego Michała w Katowicach, gdy pełni determinacji górnicy decydowali się na protesty oraz strajki, gdy przychodzili po wsparcie modlitwą i pokrzepienie, potem w Jastrzębiu-Zdroju, wspominając czas Porozumień Jastrzębskich – gdy napięcia rosły, a obowiązkiem duszpasterza było trwać przy powierzonych mu duszach ludzkich. Pamiętam i przeżywam to do dzisiaj. Wiem, że ani sekunda poświęconego człowiekowi czasu nie ginie bezwartościowa w przepaściach wieczności, wręcz przeciwnie, czas, który poświęcamy bliźnim jest najlepszym darem. Czas, który poświęcamy innym zaszczepiając w nich nadzieję, jest najlepszym wyrazem osobistej solidarności z nimi.
Siostry i Bracia, święty Paweł w cytowanym przeze mnie fragmencie pierwszego czytania napisał o „sposobie myślenia”. Przez „sposób myślenia” można być obcym Bogu. Można – i drugiemu człowiekowi. Bo solidarność – tak to rozumiem – jest właśnie sposobem myślenia, mentalnością, tak powinniśmy ją dosadnie i dzisiaj określić. „Mentalny” to „myślowy” – jak sama nazwa wskazuje, i dobrze, bo to, jak myślimy, ma ogromny wpływ na to, jakimi ludźmi jesteśmy. Jeśli do tego dodać to „nawrócenie”, o którym pisze Apostoł, to dzisiaj, właśnie dzisiaj, w tej katedrze, powinniśmy sobie powiedzieć wprost: my wciąż potrzebujemy nawrócenia, czyli zmiany sposobu myślenia, przemiany wewnętrznej, zmiany mentalności.
W czasach, w których wolność uważamy za odzyskaną, nie wolno nam zapominać, że jest ona darem i zadaniem jednocześnie. Że marnotrawienie czasu i solidarności na wewnętrzne potyczki, ambicjonalne walki ze „swoimi”, używanie do rozwiązywania wewnętrznych sporów nieuczciwych metod i kłamstwa, co – jak przecież doskonale widzimy i widzieliśmy na przestrzeni ostatnich miesięcy – staje się coraz popularniejsze w naszym narodzie i wśród jego liderów – jest zawsze wrogiem prawdziwej wolności. I zaprzeczeniem idei solidarności takiej, jaką widzą ją prorocy naszych czasów.
Pan Jezus w dzisiejszej Ewangelii mówi faryzeuszom, tak bardzo niby zatroskanym o zachowanie przepisów prawa: Nawet tegoście nie czytali, co uczynił Dawid, gdy był głodny on i jego ludzie? Jak wszedł do domu Bożego i wziąwszy chleby pokładne, sam jadł i dał swoim ludziom? Chociaż samym tylko kapłanom wolno je spożywać.
No cóż... Syn Człowieczy jest Panem Szabatu, to wiemy. Ale czy potrafimy odważnie stawać w obronie godności prawa wówczas, gdy niektórzy usiłują je podporządkować swoim partykularnym interesom? Wielokrotnie się tak zdarzało i do dziś się tak zdarza – że mówiąc o solidarności niektórzy mają na myśli raczej swój osobisty zysk, zamiast obronę najbardziej wartościowych spraw, w tym: nadziei człowieka, który tejże solidarności jest spragniony.
Papież Franciszek napisał w bulli inaugurującej rok jubileuszowy:
„Wszyscy mają nadzieję. Nadzieja jest obecna w sercu każdego człowieka jako pragnienie i oczekiwanie dobra, nawet jeśli nie wie, co przyniesie ze sobą jutro. Nieprzewidywalność przyszłości rodzi jednak niekiedy sprzeczne uczucia: od ufności do lęku, od pogody ducha do zniechęcenia, od pewności do zwątpienia. Często spotykamy osoby zniechęcone, które patrzą w przyszłość ze sceptycyzmem i pesymizmem, jakby nic nie mogło dać im szczęścia. Oby Jubileusz był dla wszystkich okazją do ożywienia nadziei. Słowo Boże pomaga nam znaleźć ku temu powody”.
Cieszę się, że tu jestem razem z Wami. Bo wspominając tamte wydarzenia sprzed 45-ciu lat, wiem, że mamy za co Bogu dziękować, ale i wiem, że w Nim jest nasza nadzieja. „Słowo Boże pomaga nam znaleźć powody” do tego, by nadzieję ożywiać.
Nie bez przyczyny rozpocząłem to kazanie od św. Jana Pawła II. Bo to Jego obecność pośród nas, wniosła nadzieję i dodała siły, aby dokonał się jeden z największych przełomów w dziejach naszej ojczyzny...
Wieczór tamtego pamiętnego dnia, 12 czerwca 1987 roku Jan Paweł II spędził już w Częstochowie. Przywołał tam fragment wiersza Jana Kasprowicza "Błogosławieni".
"Błogosławieni, którzy w czasie gromów
Nie utracili równowagi ducha,
Którym na widok spustoszeń i złomów
Nie płynie z serca pieśń rozpaczy głucha,
Którzy wśród nocy nieprzebytej cieni
Nie tracą wiary w blask rannych płomieni -
Błogosławieni!"
Zostawiam i Wam te słowa... mówiąc nie tylko – jesteście błogosławieni, ale i – „bądźcie błogosławieni”. Nie traćcie równowagi ducha, a pośród nocnych ciemności nie traćcie „wiary w blask rannych promieni”. Tą wiarą i tym duchem, niosąc brzemiona jedni drugich, dzielcie się z innymi. Bo to na tym polega prawdziwa... solidarność.