Zastępy ratowników próbujące dotrzeć do poszkodowanego we wstrząsie, jaki miał miejsce w kopalni Knurów, sukcesywnie przybliżają się do celu. Tak wynika z informacji przekazanych przez przedstawicieli Jastrzębskiej Spółki Węglowej.
Wyzwaniem jest m.in. zapewnienie odpowiedniej wentylacji w wyrobisku. Ratownicy dokładają kolejne odcinki lutniociągu, czyli rękawa, którym tłoczone jest powietrze. W ten sposób sukcesywnie zwiększają wentylowany odcinek chodnika, dzięki czemu zmniejsza się zagrożenie metanowe i możliwe jest posuwanie się w wyrobisku.
Według wcześniejszych informacji kierownictwa JSW w samym przodku, gdzie nie ma jeszcze odbudowanego lutniociągu, stężenie metanu sięga 70 proc. Metan wypiera z atmosfery tlen, sprawiając, że staje się ona niezdatna do oddychania. Z kolei w stężeniu od 5 do 15 proc., przy odpowiedniej ilości tlenu, gaz ten grozi wybuchem.
Do silnego wstrząsu doszło w poniedziałek o 21.26 na poziomie 850 metrów, podczas drążenia przodka w tzw. ruchu Knurów, który jest częścią kopalni Knurów-Szczygłowice należącej do JSW. W rejonie wstrząsu przebywało dziewięciu górników. Ośmiu pracowników przodka wycofało się o własnych siłach, z jednym z górników nie ma kontaktu. Wiadomo jednak, w którym miejscu się on znajduje.
Według relacji biorących udział w akcji ratowników wstrząs nie skutkował zniszczeniem wyrobiska, nie trzeba przedzierać się przez zawał skał.
Rejon prowadzenia akcji ratowniczej został wyłączony z funkcjonowania kopalni, pozostała część kopalni prowadzi normalne wydobycie. Działania ratowników koordynuje Centralna Stacja Ratownictwa Górniczego i nadzór górniczy. Trudno na razie określić, jak długo potrwa akcja ratownicza.