Dalibyście spokój!

Był minimalistą na niespotykaną skalę. Choć zapewne o tym nie wiedział, z jego stylu życia mogliby czerpać inni w epoce nadmiaru...

To był jeden z najważniejszych poranków mojego życia. Siedziałem w fotelu onieśmielony. Profesor Sobański w kilku zdaniach zarysował przede mną wizję tego, co mnie czeka, zapytał, czy „znam się” na komputerach (tak, wtedy się jeszcze to pytanie zadawało!), po czym zabrał na kawę. W pokoju, do którego weszliśmy, za masywnym biurkiem siedział – w równie masywnych okularach à la Zbyszek Cybulski lata sześćdziesiąte – ksiądz wpatrzony w monitor. Pisał jakiś wyrok, albo dekret zatwierdzający, nie odrywał tych swoich zasłoniętych grubymi szkłami oczu od ekranu, a palców od klawiatury. Kawa parowała i pachniała, profesor kontynuował ze mną rozmowę, siedziałem jak na tureckim kazaniu, gdy nagle głowa piszącego zwróciła się w moją stronę, a zza tych oryginalnych oprawek okularowych wyjrzała para oczu, lustrując mnie badawczo. – To jest ten nowy? – zapytał ks. Józef, a ja spanikowałem do reszty. Tym bardziej że głowa bez najmniejszego komentarza, z krótkim mruknięciem „aha”, odwróciła się, z powrotem w zupełnie naturalny sposób wracając do przerwanego tekstu. To była ta umiejętność Kużaja, której niejeden mu zazdrościł: skupienie. Wszyscy naokoło mogli rozmawiać, przelewowy ekspres wydawać bulgoty, kawa parować, drzwi się otwierać i zamykać, ludzie przechodzić, podłogi skrzypieć, a on robił swoje i przenigdy nie narzekał, że ktoś mu przeszkadza. Taka krzesłowa stabilitas loci, wrośnięcie w miejsce pracy, bez najmniejszych utyskiwań na warunki w niej panujące. I choć był prekursorem „nowoczesności”, interesując się postępem informatyki, rozrywki go nie interesowały, typowe dla współczesnych rozkojarzenia były mu obce, żadnej tam nerwowej plątaniny i dopaminowych ekscesów. Był bardzo dobrym kolegą Sobańskiego, który cenił jego opinie, i to było chyba jednym z najważniejszych kryteriów, dla których w wątpliwych kwestiach miano go za eksperta. Przy czym w tych swoich krótkich odpowiedziach pozostawiał zawsze nawias, margines, w który wpisywała się różnorodność ludzkich losów i niejednoznaczność podejmowanych przez nich decyzji. Czy dlatego, że miał w sobie wrażliwość artysty – potrafił nie tylko pisać, w tym poezje, ale i malować?

Dziękujemy, że z nami jesteś

To dla nas sygnał, że cenisz rzetelne dziennikarstwo jakościowe. Czytaj, oglądaj i słuchaj nas bez ograniczeń.

W subskrypcji otrzymujesz

  • Nieograniczony dostęp do:
    • wszystkich wydań on-line tygodnika „Gość Niedzielny”
    • wszystkich wydań on-line on-line magazynu „Gość Extra”
    • wszystkich wydań on-line magazynu „Historia Kościoła”
    • wszystkich wydań on-line miesięcznika „Mały Gość Niedzielny”
    • wszystkich płatnych treści publikowanych w portalu gosc.pl.
  • brak reklam na stronach;
  • Niespodzianki od redakcji.
  • Zobacz więcej w bibliotece
Masz subskrypcję?
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.
« 1 »
oceń artykuł Pobieranie..